piątek, 13 lutego 2015

Panienka Ciemności część 2


Gdy się obudziła, na zewnątrz robiło się już ciemno. Czyli przespałam cały dzień - pomyślała. Ale jakby mogła spałaby dłużej, co ją trochę zdziwiło. Już chciała położyć się z powrotem, gdy zaburczało jej w brzuchu. Najpierw coś zjem, a później pójdę spać - przebiegło jej przez myśl. Zaczęła się zastanawiać, jak dostanie się do kuchni, gdy przypomniała sobie słowa Toma. Wstała i nabrała powietrza do płuc.
- Stokrotko!- krzyknęła. Po chwili przed nią pojawiła się skrzatka.
- Tak pani? - zapytała, kłaniając się.
- Zaprowadź mnie do kuchni, bo muszę coś zjeść - powiedziała. Skrzatka kiwnęła głową i wyszły z pokoju. W pewnym momencie Hermiona minęła lustro i aż się przeraziła, widząc swoje odbicie w nim.
- Jak ja wyglądam - jęknęła. Stanęła i zaczęła poprawiać włosy, które odstawały na wszystkie strony. 
Teraz już zrozumiała, dlaczego jej włosy stały się jaśniejsze i teraz bardziej przypominały kolor blond niż kasztan, i dlaczego już jej się tak nie kręcą, i nie wyglądają jak jedna wielka szopa. Nie mogąc sobie poradzić z włosami wyczarowała gumkę i związała je w koński ogon.
- Możemy już iść - powiedziała do Stokrotki i ruszyła za nią. Zeszły do samego holu. W pewnym momencie skrzatka zatrzymała się przed wielkimi drzwiami, zapukała i po chwili otworzyła je. Zniknęła za niemi, ale chwilkę później pojawiła się znowu.
- Może panienka tu zjeść - powiedziała i otworzyła szerzej drzwi. Hermiona niepewnie weszła do środka. Pośrodku całej sali stał wielki stół. Najwidoczniej była to jadalnia. Na końcu stołu ujrzała dwie osoby. Dwóch mężczyzn. Popatrzyli na nią. Jeden z nich uśmiechnął się i gestem ręki wskazał, żeby usiadła po jego drugiej stornie.
- Hermiono, chciałem ci kogoś przedstawić - powiedział ów mężczyzna. I wtedy Hermiona zorientowała się, że jest to Tom Riddle. Normalny mężczyzna w średnim wieku. Nie taki jakim widziała go wczoraj.  
- Tak, wiem. Przepraszam, ale wczoraj musiałem się w takiej postaci, a nie innej pokazać. Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem - Hermiona pokiwała przecząco głową.- To dobrze. Mam też nadzieję, że się wyspałaś.
- Tak i do tego zgłodniałam - powiedziała. Tom uśmiechnął się i podsunął pod jej nos półmisek z jedzeniem.
- Jedz. Później chciałbym jeszcze z tobą porozmawiać, ale wcześniej kogoś ci przedstawić.
- Dziękuję i dobrze – uśmiechnęła się i wzięła z półmiska kilka plasterków szynki. Posmarowała sobie kromkę masłem i położyła szynkę.
- Chciałem ci przedstawić Zachariasza. To twój brat - w tym momencie Hermiona zakrztusiła się kawałkiem chleba.
Zaczęła kaszleć i wyciągnęła rękę po szklankę z jakimś napojem. W tym momencie było jej wszystko jedno, co jest w środku, tylko żeby popić ten chleb. Tom szybko podał jej szklankę. Miona duszkiem wypiła pół szklanki. Jak już doszła do siebie, Czarny Pan zaczął dalej.
- Wszystko dobrze? - Hermiona pokiwała głową.- Przepraszam. Nie przypuszczałem, że tak zareagujesz. Jeszcze coś muszę ci powiedzieć. Jest od ciebie starszy o 5 min.- Hermiona wytrzeszczyła oczy. Nie dość iż dowiedziała się, że ma brata, to jeszcze okazało się, że bliźniaka. To było trochę za dużo, jak na 48 godzin.
- Jaa… przepraszam. Muszę zostać sama i to wszystko poukładać sobie w głowie - powiedziała Hermiona i chciała wstać, ale Tom powstrzymał ją gestem ręki.
- Poczekaj chwilkę. Muszę ci coś powiedzieć. Zachariasz możesz wyjść? - chłopka pokiwał głową. Wstał i opuścił pomieszczenie. 
- Nie będę cię długo zatrzymywał. Chciałbym ci tylko powiedzieć, że na razie nikt nie może dowiedzieć się o twoim pochodzeniu. Może coś ci grozić. Niech Potter i Wesley uważają cię za tą samą dziewczynę, którą byłaś przed wakacjami. W tym roku Zachariasz też pojedzie do Hogwartu i będzie cię miał na oku, tak samo jak Severus. Widzę, że twój wygląd się już zmienił. Mówiłem, że przypominasz swoją matkę? Dużo nie zmieniła ci wyglądu, ale zawsze coś. A jak twój charakter? Czujesz jakieś zmiany?
- Szczerze? To już jakiś czas temu mój charakter zaczął się zmieniać - powiedziała Hermiona i upiła łyk soku.- Mam pytanie, w sumie to dwa. Jak ja się mam do ciebie zwracać? - Czarny Pan uśmiechnął się.
- Możesz tato, ale przy innych, mam tu na myśli wszystkich innych oprócz Severusa i Zachariasza, mów mi na razie „Czarny Pan”. A to drugie pytanie?
- Jakiego nazwiska mam teraz używać? Bo rozumie, że w szkole to Granger.
- Jak chcesz, ale nie obraziłbym się, a nawet ucieszył, jakby było to nazwisko Riddle. Ale to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Zastanów się nad tym.
- Dziękuję - powiedziała i ku swojemu zdziwieniu pocałowała Toma w policzek.
Opuściła jadalnie i udała się w stronę swojego pokoju. Gdy jakimś cudem tam dotarła, położyła się na łóżku i zaczęła dokładnie zastanawiać się nad tym, co się zdarzyło.

To wydarzyło się dokładnie miesiąc temu. Obudziła się ze wspomnień i stwierdziła, że jest już rano. Musiała usnąć. Rozległo się pukanie do drzwi. Podniosła się i rozciągnęła.
- Proszę - powiedziała. Do pokoju weszła młoda dziewczyna. Uśmiechała się szeroko.
- A ty jeszcze w piżamie? - zapytała Fabiana.
- Dopiero co się obudziłam - wyjaśniła Hermiona.
- No to ruchy. Idziemy na Pokątną - wykrzyknęła dziewczyna. - Czekam na ciebie w kuchni - i już jej nie było.
Fabiana była córką Severusa Snapa. Była w jej wieku i na ten ostatni rok miała przenieść się do Hogwartu. Była bardzo rezolutną i miłą dziewczyną. Od razu zaprzyjaźniły się z Hermioną. I tylko ona z poza rodziny była wtajemniczona w mały sekret rodzinny Riddlów. 
Hermiona postanowiła, że zmieni nazwisko. Oswoiła się też z myślą, że ma brata. Po głębszym zastanowieniu, nawet cieszyła się, że go ma. Zachariasz był dobrym bratem. W sumie Miona niemiała do czego tego porównać, bo zawsze była jedynaczką, ale jak popatrzyła na relacje miedzy rodzeństwem np. u Wesleyów, to Zachariasz był złotym bratem. Od samego początku mieli dużo wspólnych tematów i rozumieli się, w niektórych sytuacjach, bez słów.
Panna Riddle wstała i swoje kroki skierowała do łazienki, po drodze zabierając rzeczy, które wcześniej już sobie przygotowała. Wykonała poranną toaletę i ubrała się. Na zewnątrz było ciepło, więc Hermiona ubrała krótkie spodenki i do tego koszulkę na ramiączkach. Na nogi założyła sandałki. Lekko umalowała się i włosy przeczesała szczotką. Zostawiła je rozpuszczone. Teraz ich kolor był jasny i były proste jak druty. Gdy już była gotowa, wyszła z pokoju i swoje kroki skierowała do kuchni na śniadanie. W pomieszczeniu spotkała Zachariasza i Fabianę.
- No nareszcie jesteś - powiedziała dziewczyna.
Hermiona uśmiechnęła się do nich i usiadła przy stole. Zabrała jedną kanapkę z talerza, który był na środku stołu i ją zjadła, bez większego zagłębiania się, co jest w środku. Drugą pochłonęła w szybszym tempie i popiła to sokiem i już była gotowa. Przez całe śniadanie nikt się nie odzywał.
- No to się zbieramy moje panie - powiedział Zachariasz i wstał, odkładając talerz do zlewu. Obie dziewczyny wstały i ruszyły za chłopakiem.
Gdy opuścili posiadłość od razu teleportowali się na Pokątną. Ruszyli po kolei do sklepów, wesoło gadając i śmiejąc się. Nie przejmowali się, że ludzie patrzą się na nich, jakby byli nienormalni. Właśnie wychodzili z księgarni, gdy ktoś na nich wpadł. Było to dwóch młodych mężczyzn i jedna dziewczyna. Hermiona przyglądnęła się lepiej i rozpoznała, że byli to Draco Malfoy, Blaise Zambini i Pansy Parkinson.
- Cześć - powiedział Malfoy. Zatrzymał wzrok na Hermionie. - A ty co tu robisz?
- Wychodzę z księgarni - powiedziała spokojnie panna Riddle.
- Granger, nie o to mi chodzi! Gdzie zgubiłaś swoich goryli? - zapytał. Miona poczuła jak Zachariasz, stojący za nią, porusza się, więc go lekko szturchnęła.
- To nie twoja sprawa - powiedziała, wyminęła go i poszła do kawiarni. Miała zamiar poczekać tam na brata i przyjaciółkę.
- Co wyście razem robili? – zapytał Blaise dwójki, która została.
- Z nią? To ta Granger? – zapytała Fabiana, udając głupka. Chłopcy pokiwali twierdząco głową. - Tak się złożyło, że razem wychodziliśmy ze sklepu. Nawet nie byłam pewna, że ona to ta Granger.
- Aha - powiedział bardzo inteligentnie Draco.
- Sorka, ale my musimy iść już - odezwał się Zachariasz.- Spotkamy się później.
- Tak. To do usłyszenia.

Panna Snape i Zachariasz ruszyli w stronę kawiarni, do której kierowała się Hermiona. Trochę ciężko było im odgrywać taką szopką, ale jak musieli to musieli. Najgorszą rolę miała i tak panna Riddle.

niedziela, 1 lutego 2015

Panienka Ciemności cz.1


Jak myślicie, jak może się zmienić życie w ciągu miesiąca wakacji? Mi wydawało się, że mało. Bo, co? Można znaleźć sobie chłopaka, po czym go rzucić. Można zmienić wygląd. Postarzeć się o rok. Jednak takie myślenie na nic zdało się w moim przypadku…
            Młoda dziewczyna zatrzasnęła z hukiem gruby zeszyt, który był jej pamiętnikiem. Wstała od biurka, uprzednio chowając pamiętnik. Podeszła do łóżka i ostrożnie się na nim położyła. Było już dość późno, ale jej się nie chciało spać. Jednym machnięciem ręki zgasiła światło. Pokój teraz jedynie był rozświetlany przez promienie księżyca, wpadające przez niedomknięte zasłony. Zatopiła się we wspomnieniach.
            Tamtej nocy też było piękne niebo. Było widać wszystkie gwiazdy. Nie mogła zasnąć, bo dręczyło ją dziwne przeczucie, że coś się jeszcze tej nocy wydarzy. Nie myliła się. Kilka minut po północy rozległ się jakiś hałas na dole, jakby teleportacji. Zaniepokoiło ją to, więc ostrożnie wstała, zabierając różdżkę z szafki nocnej. Podeszła do drzwi i uchyliła je, ale nic nie zobaczyła ani nic nie usłyszała. Starając się nie robić hałasu wyszła na korytarz i skierowała się w stronę schodów na dół. Gdy była na ich szczycie, usłyszała głosy dochodzące z salonu, ale nie potrafiła powiedzieć, co mówią ani do kogo one należą. Wiedziała, że nie wolno podsłuchiwać, ale miało to w nosie. Zeszła na sam dół schodów i stanęła przy wejściu do salonu.
            - Mam nadzieję, że nic jej nie powiedzieliście? - zapytał jakiś głos, którego nie znała.
            - Nie, ale sama zaczęła się wypytywać o dziwne rzeczy, a poza tym jej zachowanie -powiedziała jej mama.- Zawsze była grzeczna i nie pyskowała, a teraz…? Teraz w ogóle nas nie słucha, robi co jej się podoba. Ostatnio w jej rzeczach znalazłam niedokończoną paczkę papierosów…
            Dziewczyna nie miała wątpliwości, że ta rozmowa dotyczy jej same. I to co mówiła jej matka było prawdą. Zauważyła już pod koniec szkoły, że zachowanie Harrego i Rona zaczyna ją denerwować. Nieraz miała ochotę podejść do Malfoy’a i z nim komuś podokuczać. Zaczęły się kolejne wakacje, a ona zaczęła zadawać się z dzieciakami z okolicy, które ćpały, piły do nieprzytomności, paliły. Do domu wracała pijana. Nieraz nie pamiętała, jak się w nim w ogóle znalazła. Wcześnie nie zdarzały się takie rzeczy, ale od jakiegoś roku był to raczej standard. Raz nawet zatrzymała ją policja za szwendanie się po ulicach Londynu tak późno w nocy. Ale ona się tym nie przejmowała.
Z zamyślenia wyrwał ją ruch w salonie. Zorientowała się, że usiadła na podłodze. Wsłuchała się od nowa w rozmowę, która była prowadzona na jej temat.
- No tak. Można się było tego spodziewać. Czary słabną, a jak się obudzi, to już będzie wyzwolona z pod ich działania. Chciałbym się z nią zobaczyć - powiedział mężczyzna. Dziewczyna w dziwnym przypływie, sama nie wiedziała czego, wstała i weszła do pokoju.
- Hermionko, co tu robisz? - zapytała jej matka, lekko piskliwym głosem.
- Witaj Hermiono - powiedział ów mężczyzna. W tym momencie dziewczyna odwróciła się w jego kierunku i zobaczyła, że na jej ulubionym fotelu siedzi Tom Riddle, taki jakim opisywał go Harry. Zdziwiła się swoim zachowanie, ale poczuła tylko dziwną satysfakcję na jego widok. Nie bała się, nie zdziwiła się. Nic, kompletnie nic. Voldemort zaczął mówić dalej.
- Dawno się nie widzieliśmy. Nie licząc tego krótkiego spotkanie w Ministerstwie, to będzie jakieś 16 lat. Powiem ci, że przez ten czas wyrosłaś i wypiękniałaś. Przypominasz matkę - na te słowa Hermiona się zdziwiła. Popatrzyła na swoja rodzicielkę, ale nie widziała żadnych podobieństw między sobą a matką.
- Nie, nie mówię o niej. Tylko o twojej prawdziwej matce - powiedział Tom, widząc jej zdziwione spojrzenie. Wtedy dziewczyna z jeszcze dziwniejszą mina popatrzyła na niego.
- Bo widzisz oni - tu wskazał na jej rodziców - nie są twoimi rodzicami biologicznymi.
- CO??? - krzyknęła Hermiona i upadłaby na ziemię, ale w porę Voldemort machnął różdżką i posadził na fotelu obok.
- Tak. To nie są twoi prawdziwi rodzice, oni się tylko tobą zajmowali. Twoja matka oddała im ciebie pod opiekę. Niedługo po tym została zabita przez aurorów. Chociaż ciała nigdy nie znaleziono i wszystko jest możliwe, że udało jej się uciec i gdzieś się ukrywa.  Jeszcze przed oddaniem, rzuciła na ciebie czar, który zmieniał ci charakter i w pewnym stopniu wygląd. Czar miał skończyć się w twoje 17 urodziny, czyli jutro, a w sumie to już dziś. Ale może zacznijmy od początku. Twoją matkę poznałem już w pierwszej klasie, ale nie za bardzo za sobą przepadaliśmy. W ostatniej klasie zmieniły się między nami relacje i małymi kroczkami zakochiwaliśmy się w sobie. Tak, tak. Zakochaliśmy się. To co mówią, że Czarny Pan nie jest zdolny do miłości, to nie do końca prawda. Gdy już skończyliśmy szkołę, postanowiliśmy, że się pobierzemy. Tak, więc w kilka miesięcy później byliśmy już małżeństwem. Kilka dni po ślubie Emma powiedziała mi, że jest w ciąży. Oboje bardzo się cieszyliśmy, ale nie wszystkim było to na rękę. I nie przeczę, że byłem grzeczny jak aniołek. Robiłem to, co robiłem i nie wstydzę się tego, ale to też nie jest do końca prawda, to co ty wiesz o moich postępowaniach, ale o tym kiedy indziej. Tak, więc Dumbledore chciał zabić to nienarodzone dziecko, ale Emma ukrywała się przez całą ciążę, a później oddała cię pod ich opiekę i rzuciła czar. Odnalezienie ciebie zabrało mi trochę czasu, bo twoja matka zdążyła przed śmiercią powiedzieć mi tylko, że jesteś  w dobrych rękach i rzuciła na ciebie ten czar. Później została zabita przez jednego z aurorów.
- Ale…- zaczęła Hermiona, ale nie wiedziała, co ma powiedzieć, więc zrezygnowała.
- Spokojnie - powiedział Tom. - Przypuszczam, że musisz się z tym oswoić. Więc może idź na górę, do swojego pokoju i spakuj swoje rzeczy. Bo przyjechałem tu po ciebie.
- To może… może ja pójdę – wydukała Hermiona. Wstała i wyszła z pokoju. Wróciła do siebie. Usiadła na łóżku i zaczęła się wpatrywać w podłogę. Nie wiedziała, co ma teraz myśleć. Z jednej strony się cieszyła, ale z drugiej to było wbrew jej zasadom. Ale przecież te zasady już zaczęła łamać jakiś czas temu.
Wstała i z szafy wyjęła kufer. Zaczęła wkładać do niego wszystkie swoje rzeczy. Nie miała siły układać porządnie, więc wrzucała na oślep ubrania, książki, pamiątki, zdjęcia, wszystko, co było jej. Pół godziny później udało jej się jakimś cudem zamknąć kufer. Zmniejszyła go jednym machnięciem różdżki i wyszła z pokoju. Nawet nie zatrzymała się, żeby się obejrzeć. Zeszła na dół. Panowała tam cisza, ale w salonie świeciło się światło. Weszła tam. Od jej wyjścia nikt nie ruszył się chyba ze swojego miejsca.
- Już wszystko spakowałam - oznajmiła i siadła na fotelu, które wcześniej zajmowała.
- Dobrze. W takim razie możemy już iść - powiedział Voldemort i wstał z swojego miejsca.
 Weszli na korytarz, przy drzwiach stała walizka Herminy, machnął ręką i zniknęła. Bez słowa wyszli na zewnątrz i zatrzymali się przed bramka. Chciała coś powiedzieć jeszcze swoim „rodzicom”, ale nie wiedziała, co ma im powiedzieć. Zrezygnowała i szybko zamknęła usta. Tom złapał ją za rękę i poczuła szarpnięcie i uścisk w okolicy pępka. Kiedy zaczynało jej brakować powietrza, wylądowali miękko przed jakąś bramą. W oddali majaczył piękny zameczek z XVIII wieku. Przeszli przez bramę i ruszyli główną drogą. 
Hermiona rozglądała się z zaciekawieniem. Zaczynało już świtać, nawet nie miała pojęcia, że tyle zeszło im od pierwszego spotkania tej nocy. Widziała zarysy krzaków rosnących po obu stornach drogi. Nagle poczuła, że jest strasznie zmęczona. Przestała się rozglądać, swój wzrok utkwiła w zamku, który był już bardzo blisko.
Wejście do środka okazało się podobne jak w Hogwarcie, z tą różnicą, że te były całe czarne ze srebrnymi zdobieniami i, gdy podeszli do nich, otworzyły się same. Hermiona nie miała już siły rozglądać się po przedpokoju. Jedyne o czym marzyła to kawałek jakiegoś łóżka. Stanęła oparta o jakąś szafkę i lekko przymknęła oczy. Czuła jak odpływa, ale z tego staniu wyrwał ją głos Czarnego Pana.
- Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju, bo wiedzę, że zaraz na stojąco uśniesz - uśmiechnął się do niej. Nie pasował jej ten obraz do złego Voldemorta. Ruszyła za nim schodami na górę. Weszli w jakiś korytarz, później skręcili w inny. Hermina była pewna, że nie zapamięta drogi. W końcu stanęli przed mała repliką drzwi wejściowych.
- To twój pokój. Jest tam już twój kufer, ale w garderobie masz nowe rzeczy. Nie martw się, ja ich nie wybierałem. Jutro, a w sumie już dziś, nie ważne. Jak się wyśpisz zawołaj Stokrotkę, to zaprowadzi cię do kuchni, jak coś będziesz chciała zjeść, a jak nie to przyprowadzi cię do mnie. Wtedy dokończymy naszą rozmowę - zakończył swój monolog Tom. Zanim się obejrzała, znikł. Hermina lekko pchnęła drzwi, które ustąpiły bez żadnych zastrzeżeń. Weszła do środka.
Był to duży pokój, pomalowany na jasne kolory. Jedyne  co wyłapała to, to że na lewo od wejścia są duże okna i wyjście na balkon, a po prawej od niej, w takim zagłębieniu stoi łóżko. Na przeciwko wejścia były dwie pary drzwi. Zapewne jedne prowadziły do łazienki, a drugie do garderoby. Hermiona nie miała siły nad tym się zastanawiać, podeszła do łóżka i rzuciła się na nie. Nawet nie zdjęła butów. W locie do poduszki już zasnęła.

Informacja


Po raz kolejny wracam do pisania. Na ile spytacie? Nie wiem. Zaczęłam studia i z czasem jest różnie. Chociaż tak na prawdę nie przestałam pisać. Na komputerze mam pełno opowiadań. Chociaż dużo z nich nie jest skończonych, to staram się, aby wszystkie uzupełniać i dążyć do końca historii. Na razie będę publikować opowiadanie pt: "Panienka Ciemności". Mogliście już na nie natrafić wcześnie, ponieważ pisałam je na onecie, ale niestety zapomniałam hasła i choćbym chciała, nie mogę go tam dokończyć. Dlatego na początek będę publikować rozdziały, które tam były opublikowane, a następnie dalsza część opowiadania. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze chociaż czasem zagląda na mojego bloga i może przeczyta rozdział i zostawi jakiś komentarz. Oczywiście głównie pisze sama dla siebie, ale miło jest się dzielić z wami moimi opowiadaniami. 

Obserwatorzy