niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 9



Hermiona te kilka miesięcy przeżyła tylko i wyłącznie dla dzieci. Robiła to, co musiała. Dużo czasu spędzała w klubie z Alice. Dziewczynka rosła jak na drożdżach. Już nawet zaczęła stawiać pierwsze kroczki sama. Ivan dużo czasu spędzał z nowymi kolegami z przedszkola, wdrażając się w świat magii.
Panna Granger unikała miejsc, w których mogła spotkać Dracona z Astroią. Blaise bardzo uważnie ją obserwował i pomagał jak tylko mógł, ale ona starała się nie okazywać, jak bardzo jest źle. W sumie rzecz biorąc, można powiedzieć, że Narcyza wprowadziła się do Hermiony i pomagała jej.
Smok czasem przychodził do niej, ale głownie chodziło mu o kontakty z Ivanem. Alice nie miała z nim dużo do czynienia, co nie za bardzo podobało się Narcyzie, ale nie mogła mu powiedzieć, czemu tak zależy jej na tym, żeby i Alice się zajmował. Brązowowłosa starała się unikać go, bo zaraz w oczach pojawiały się jej łzy, których nie mogła powstrzymać.

Hermiona właśnie kończyła wypełniać jakieś dokumenty. Mała bawiła się w kojcu w rogu gabinetu. Na dole dziewczyny sprzątały salę. Ktoś zapukał do drzwi.
- Tak?
- Mogę? – zapytała Lili, wsadzając głowę do pomieszczenia.
- No jasne. Stało się coś?
- Nic takiego. Ale to nie o to chodzi. Masz gościa.
- No to wprowadź go – powiedziała Hermiona, uśmiechając się pogodnie do dziewczyny. Ta tylko odwzajemniła gest i wyszła z pomieszczenia.
Hermiona wróciła do przeglądania papierów. Po chwili znowu ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
W drzwiach stanął przystojny blondyn. Grzywka spadała mu na oczy, ale on wydawał się nie zwracać na to uwagi. Na jego twarzy widniał śliczny uśmiech. Ten, w którym się zakochała. Ona natomiast zmarszczyła brwi i podejrzliwie się na niego spojrzała.
- Nie przeszkadzam? – zapytał, wchodząc do gabinetu.
- Coś się stało? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Właściwie to nie, ale mam ważną sprawę do ciebie.
- Tak więc słucham – powiedziała i wskazała ręką miejsce przed biurkiem.
- Chciałem z tobą porozmawiać w domu, ale tam nigdy nie mogę cię zastać. A myślę, że ty mi powiesz prawdę, bo mama tego nie chce zrobić. Jak pewnie wiesz, planujemy z Astroią ślub.
Hermiona przytaknęła. Nie mogła patrzeć mu prosto w oczy, bo w jej samych pojawiły się łzy. Z całych sił starała się, żeby nie popłynęły jej po policzkach. Podejmując decyzję, że będzie żyć sama i da Draconowi spokój, wiedziała, że coś takiego też może się zdarzyć. Tylko, po co on przyszedł do niej? Nie sądziła, że był tak okrutny. Chociaż on ranił ją nieświadomie.
- Ale to nie o tym chciałem mówić. Ostatnio w swoimi gabinecie natknąłem się na dziwne rzeczy.
- To znaczy? – powiedziała cicho panna Granger, popijając sok.
Wyciągnął z kieszeni jakieś rzeczy i położył je na biurku. Była to obrączka. Ich ślubna obrączka. I pierścionek zaręczynowy. Hermiona nic nie powiedziała, ale przyjrzała mu się z pytaniem w oczach.
- Przy pierścionku znalazłem karteczkę. Było na niej napisane: „ Naprawdę kocha się tylko raz w życiu, nawet jeśli człowiek tego nie zauważa.”*  A na obrączce jest wygrawerowane DH Forever.
Hermiona doskonale znała jedne, jak i drugie słowa. Postanowiła, że pierścionek zostawi mu, ale od siebie dopisała te słowa. Mimo że Draco jej nie pamiętał, ona wierzyła, że w głębi duszy ją kocha nadal. Co do napisu na obrączce, to był pomysł Smoka.
- A co ja mam z tym wspólnego? – zapytała w końcu kobieta. Wzięła głęboki wdech i popatrzyła się na ukochanego.
- Obrączka pasuje na mój palec, czyli zakładam, że jest moja. Ani Blaise ani mama nie odpowiedzą mi na to pytanie…
Zapomniałam dodać, że Draco w między czasie jeszcze przypomniał sobie Zabiniego, ale to głównie dzięki Astorii. Podobno oglądali razem zdjęcia ze szkoły i prawie na każdym był Diabeł. Hermiona nie wnikała w szczegóły. Chciała być jak najdalej od tej sprawy.
- No co to za pytanie?
- Czy ja miałem żonę?
W gabinecie zapadła cisza. Nawet mała Alice zdawała sobie chyba sprawę, że to musi być trudne i ważne pytanie dla tych dwojga. Hermiona głęboko oddychała, starając się nie wybuchnąć płaczem i zastanawiała się nad odpowiedzią.
Natomiast Draco uważnie się jej przypatrywał. To pytanie nie dawało mu już od jakiegoś czasu spokoju. Co chwilę gdzieś się pojawiało. Chciał wiedzieć, chciała się dowiedzieć, czy jak był żonaty, to co się stało z jego żoną. A może ma dzieci? Za którymi i tak nie przepada, ale w końcu to były jego dzieci. Co się z nią teraz dzieje? Gdzie jest? Po prostu chciał wiedzieć. Cały czas miał wrażenie, jakby coś mu przed nosem przechodziło i odchodziło bezpowrotnie. Coś na czym bardzo mu wcześniej zależało.
Brązowowłosa wciągnęła głęboko powietrze i ze świstem wypuściła. Popatrzyła mu prosto w oczy. W jej oczach było widać smutek. Już otwierała buzie, żeby mu odpowiedzieć, ale Alice zaczęła płakać. Hermiona wstała bez słowa i podeszła do dziewczynki. Wzięła ją na ręce i coś zrozumiała. Mała uspokoiła się, ale kobieta nie puściła jej, tylko usiadła razem z nią za biurkiem.
To małe dziecko rozumiało więcej niż mogło się im wydawać. Będąc jeszcze w brzuchy, dawała znaki, że coś jest nie tak, że coś się dzieje. Tym razem też dała znak Hermionie, że nie powinna mówić tego, co zamierzała. Nie powinna była kolejny raz okłamywać swojego męża. I Hermiona zrozumiała to, wziąwszy dziecko na ręce.
- Miałeś – powiedziała w końcu panna Granger. Jej głos był ledwo słyszalny, ale w tej ciszy, która ich otaczała, był bardzo wyraźny.
- A kto to jest? Co się teraz z nią dzieje? – zaczął zadawać pytania po chwili Smok.
- Przepraszam, ale tego nie mogę ci powiedzieć.
- Znasz ją? Masz z nią kontakt? Żyje? Jak się czuje? Gdzie jest?
- Draco! Nie mogę – powiedziała stanowczo kobieta, ale głos się zaczął jej łamać.
- Proszę cię bardzo. Bardzo. Odwdzięczę się.
- Nie. Nie mogę. Tyle co mogę ci powiedzieć to, to, że nic jej nie jest.
- A gdzie jest? Tutaj? Tzn. w Londynie?
Hermiona nic nie powiedziała, tylko podniosła się z krzesła i wyszła z pomieszczenia. Mała uważnie się jej przyglądała. Kobieta podeszła do baru i poczekała aż ktoś pojawi się w zasięgu jej wzroku.
- Allan mam prośbę.
- Tak?
- W moim biurze jest mężczyzna. Dopilnuj żeby opuścił klub w niedługim czasie.
- Dobrze.
- I jeszcze jedno. Poproś kogoś, żeby mnie odwiózł do domu.

Hermiona wróciła do domu z Emily. Spodziewała się, że zastanie tam Narcyzę, ale tak się nie stało. Postanowiła nie mówić o tym zdarzeniu nikomu. Nakarmiła córeczkę i położyła spać. Panna Granger sama siadła na kanapie w salonie i rozpłakała się jak małe dziecko…


* Cytat z którejś z książek Carlos’a Riuz’a Zafrón’a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy