Dotarli do domu w niecałą godzinę. Pani Malfoy w drodze usnęła,
ale Blaise postanowił jej nie budzić, ponieważ wyglądała na zmęczona.
Zaparkował przy wejściu, w którym stała już Narcyza. Przeszedł na około
samochodu i ostrożnie, nie budząc przyjaciółki, wziął ją na ręce i wniósł do
domu. Wcale nie wydawała mu się ciężka, chociaż cały czas narzekała, że
strasznie przytyła i wygląda jak słoń. Zaniósł ją do sypialni i położył na
łóżku. Narcyza przykryła Hermionę kocem i wyszli z pomieszczenia, starając się
nie robić dużo hałasu.
Ivan siedział w kuchni i czekał na nich. Zabini podszedł do niego,
przyjaźnie się uśmiechając. Usiadł koło niego i poczochrał po włosach.
- Poczekajcie chwilkę, to zrobię wam coś do jedzenia – powiedziała
blondynka i otworzyła lodówkę.
Po chwili zaczęła wyciągać poszczególne produkty żywnościowe.
Wstawiła też wodę na herbatę. 10 min później postawiła gotową kolację przed
chłopakami i sama się dosiadła. Młody w szybkim tempie zjadł swoją porcję i
popił wszystko herbatą. Diabeł nawet nie przypuszczał, że jest tak głodny i tak
samo szybko zjadł swoją kolację. Narcyza wmusiła w siebie dwie małe kanapki. Za
bardzo martwiła się o Hermionę, o Draco, żeby coś więcej zjeść.
- Ivan, powinieneś iść już spać – powiedziała pani Malfoy.
Chłopczyk zrobił niezadowoloną minę i zaczął jęczeć, że jeszcze nie chcę.
- Narcyza ma rację – do rozmowy włączył się Blaise.
- Ale ja nie chcę – zaczął protestować chłopiec.
- Nie ma gadania – powiedział stanowczo mężczyzna. – Wszyscy
jesteśmy zmęczeni, bo to był ciężki dzień, więc jeszcze ty nie rób problemów.
Chłopiec popatrzył, lekko przestraszony na Zabiniego i zeskoczył z
krzesła. Podszedł do kobiety i przytulił się do niej.
- Przepraszam – powiedział. Narcyza uśmiechnęła się do niego i
pocałowała w czoło.
- Nic się nie stało, ale idź już spać.
- Dobrze – odpowiedział chłopczyk i podszedł jeszcze do Blaisa.
Przytulił się do niego i wyszedł. Było słychać jak idzie schodami
na górę i gdy dopiero usłyszeli, że drzwi się za nim zamykają, odezwał się
Diabeł.
- To ja już się będę zbierać. A ty też idź spać, bo nie wyglądasz
najlepiej.
- Blaise – powiedziała po chwili kobieta, widząc, że mężczyzna już
się zbiera.
- Tak?
- Chciałabym, żebyś został na noc u nas. Boję się o Hermionę.
Przeżyła dzisiaj dużo i w razie czego chcę, żeby ktoś tutaj jeszcze był.
- Skoro będziesz się lepiej czuła, to nie ma sprawy. A szczerze
powiedziawszy nawet lepiej, bo u siebie to bym się martwił, czy na pewno
wszystko dobrze. A tak to będę miał to na oku.
Starsza pani uśmiechnęła się do niego i posprzątała po kolacji, po
czym ruszyła do wyjścia. Gestem ręki pokazała chłopakowi, żeby poszedł za nią,
co ten też uczynił. Poszli schodami w górę, a później korytarzem w prawo do
pokoju gościnnego. Jednym machnięciem różdżki przywołała czystą pościel i
rozłożyła na łóżku.
- Sypialnia jest obok, a ja też mam po drugiej stronie pokój –
powiedziała Narcyza i wyszła z pokoju, uśmiechając się przyjaźnie.
Chłopak stał przez chwilę na środku pokoju, po czym poszedł do
łazienki. Po drodze zdjął koszulę, reszty ubrań pozbył się już w pomieszczeniu,
do którego zmierzał. Wykąpał się. Osuszył lekko ręcznikiem, ubrał bokserki i
poszedł do pokoju. Był zmęczony. Wiedział, że następny dzień będzie też ciężki.
Położył się na łóżku i zanim się zorientował, odpłynął do krainy snów.
Z tego staniu wyrwało go nagłe i głośnie krzyki. Zerwał się z
łóżka i rozglądnął po całym pokoju, próbując zlokalizować skąd też pochodzą te
dźwięki. Niczego jednak nie zauważył. Zanim zaczął się zastanawiać nad tym,
drzwi do jego pokoju otworzyły się i stanęła w nich Narcyza.
- Co się dzieje?! – zapytał, nadal lekko zaspany, mężczyzna.
- Blaise! Szybko! – krzyknęła i wybiegła z pokoju. Diabeł zerwał
się łóżka i pobiegł za nią. Okazało się, że to Hermiona krzyczała.
- Musimy jechać do szpitala – powiedziała blondynka.
Popatrzyła się na chłopaka, po czym ruszyła do szafy i wyciągnęła
spodnie, które nawinęły się jej pod rękę i koszulkę. Oczywiście rzeczy były
Dracona, ale oboje mieli podobną budowę ciała, więc ubrania pasowały na Blaisa.
Gdy Zabini skończył się ubierać, do pokoju wszedł Ivan, gotowy do wyjścia.
- Chyba mi nie powiesz, że Hermiona zaczęła rodzić – powiedział z
lekkim przerażeniem w głosie mężczyzna.
- Ty idioto jeden! – krzyknęła na niego młodsza z pań. – A jak ci
się wydaje, że krzyczę niby tak dla przyjemności?!
- Nie, nie. Oczywiście, że nie. Wziąć cię na ręce? – zapytał.
Jednak Narcyza zaprzeczyła natychmiast.
- Ty idź po auto, a ja jej z Ivanem pomogę zejść.
- No dobrze. Ale pewne jesteście?
- Musi sama iść – nalegała kobieta.
Blaise pokiwał głową i ruszył do wyjścia. Szybko pokonał odległość
między sypialnią a swoim samochodem. Odpalił i czekał na panie. Było ciepło,
ale co się dziwić, w końcu był początek lipca.
5 min później w drzwiach pojawiły się trzy osoby, na które czekał.
Gdy już wszyscy byli na miejscu, ruszył czym prędzej do szpitala. Cieszył się,
że był środek nocy, ponieważ nie było korków, co pozwoliło im szybciej dotrzeć
do św. Munga. W między czasie, gdy przychodził skurcz, przyspieszał mimo woli.
*
Wydawało mu się, że poród trwa w nieskończoność. Nie mógł
usiedzieć w miejscu, więc chodził po korytarzu w tą i z powrotem.
- Wujku – powiedział w pewnym momencie Ivan.
- Tak?
- Mógłbyś chociaż na chwilę zabrać mnie do Draco? – zapytał.
Blaise popatrzył na Narcyze. Ona chwilę przyglądała się im na
zmianę, po czym pokiwała twierdząco głową.
- No to chodź – powiedział i wyciągnął do niego rękę, którą
chłopczyk zaraz złapał.
Ruszyli korytarzem do windy, a później dwa piętra niżej. Wyszli i
udali się prosto, a następnie w prawo. Przeszli kawałek, po czym zatrzymali się
przed tak dobrze znanymi drzwiami.
- Tylko cicho, bo za pewne i tak śpi – ostrzegł Diabeł. Mały tylko
pokiwał głową i lekko pociągnął go w stronę pokoju.
Weszli do pomieszczenia i cicho podeszli do łóżka. Ivan popatrzył
na mężczyznę, a moment później na jego twarzy wyrósł szeroki uśmiech. Blaise,
który stał w nogach łóżka, dopiero po chwili zorientował się, co też
spowodowała taką reakcję u chłopca.
- Cześć mały – powiedział cicho Smok.
- Draco! – krzyknął Ivan i rzucił się w stronę mężczyzny.
- Uważaj – powiedział w tym samym czasie Zabini, gdy blondyn cicho
jękną i popatrzył się na przyjaciela.
- A pan to kto? – zapytał. Blaisowi zrzedła mina, ale w porę
opanował się i powiedział.
- Aktualnie pomagam w wychowaniu Ivana.
Tym razem na czole Malfoya można było zobaczyć zmarszczkę.
Wyglądał jakby się zastanawiał, ale dał sobie spokoju i nic nie powiedział na
ten temat.
- Co tam u ciebie? – zapytał Draco chłopca.
- Mama zaraz urodzi dzidziusia – powiedział podekscytowany Ivan z
szerokim uśmiechem na twarzy.
- Właśnie – zaczął szybko Diabeł, widząc, że jego przyjaciel chce
coś powiedzieć. – Trzeba iść zobaczyć, czy już nie jest po wszystkim. A Draco
musi odpocząć. Następnym razem przyjdziemy Ivan do niego, dobrze?
- Dobrze – powiedział po chwili chłopczyk. Posłał jeszcze buziaka
mężczyźnie i ruszył z wujkiem do drzwi.
Szybko wrócili do Narcyzy, ale nie zastali jej na korytarzu, gdzie
też była, kiedy wychodzili. Blaise zmarszczył brwi i ruszył korytarzem dalej.
Rozglądał się, ale nigdzie nie zobaczył pani Malfoy. W końcu spotkał jakąś
pielęgniarkę, podszedł do niej i zapytał.
- Przepraszam.
- Tak?
- Chciałem się zapytać, czy pani Malfoy już urodziła?
- Taką brązowowłosą, młodą kobietę?
- Tak.
- Tak, urodziła już. Leży w sali nr 15.
- Dziękuję za informację. Ivan chodź idziemy zobaczyć do Hermiony.
Chłopczyk szybko pobiegł korytarzem pod pokój, w którym była pani
Malfoy. Zaraz za nim poszedł mężczyzna. Szybko znaleźli podane pomieszczenie i
weszli do środka. Na łóżku leżała zmęczona, ale szczęśliwa Hermiona. W fotelu
siedziała Narcyza i z troską przyglądała się synowej.
- I jak? – zapytał Zabini, wchodząc do sali.
- I co mam siostrzyczkę czy braciszka? – krzyknął od drzwi Ivan i
podbiegł do łóżka.
- Siostrzyczkę – powiedziała Hermiona.
- A gdzie jest? – zapytał tym razem Diabeł.
- Amelka leży w inkubatorze – powiedziała Narcyza. - Urodziła się
trochę za wcześniej. Ale podobno jutro już będziemy mogli ją wziąć na ręce.
- Ale tak to nic jej nie jest?
- Nie. Wygląda prześlicznie – powiedziała, zmęczonym głosem
Hermiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz