niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 6



Dotarli do domu w niecałą godzinę. Pani Malfoy w drodze usnęła, ale Blaise postanowił jej nie budzić, ponieważ wyglądała na zmęczona. Zaparkował przy wejściu, w którym stała już Narcyza. Przeszedł na około samochodu i ostrożnie, nie budząc przyjaciółki, wziął ją na ręce i wniósł do domu. Wcale nie wydawała mu się ciężka, chociaż cały czas narzekała, że strasznie przytyła i wygląda jak słoń. Zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku. Narcyza przykryła Hermionę kocem i wyszli z pomieszczenia, starając się nie robić dużo hałasu.
Ivan siedział w kuchni i czekał na nich. Zabini podszedł do niego, przyjaźnie się uśmiechając. Usiadł koło niego i poczochrał po włosach.
- Poczekajcie chwilkę, to zrobię wam coś do jedzenia – powiedziała blondynka i otworzyła lodówkę.
Po chwili zaczęła wyciągać poszczególne produkty żywnościowe. Wstawiła też wodę na herbatę. 10 min później postawiła gotową kolację przed chłopakami i sama się dosiadła. Młody w szybkim tempie zjadł swoją porcję i popił wszystko herbatą. Diabeł nawet nie przypuszczał, że jest tak głodny i tak samo szybko zjadł swoją kolację. Narcyza wmusiła w siebie dwie małe kanapki. Za bardzo martwiła się o Hermionę, o Draco, żeby coś więcej zjeść.
- Ivan, powinieneś iść już spać – powiedziała pani Malfoy. Chłopczyk zrobił niezadowoloną minę i zaczął jęczeć, że jeszcze nie chcę.
- Narcyza ma rację – do rozmowy włączył się Blaise.
- Ale ja nie chcę – zaczął protestować chłopiec.
- Nie ma gadania – powiedział stanowczo mężczyzna. – Wszyscy jesteśmy zmęczeni, bo to był ciężki dzień, więc jeszcze ty nie rób problemów.
Chłopiec popatrzył, lekko przestraszony na Zabiniego i zeskoczył z krzesła. Podszedł do kobiety i przytulił się do niej.
- Przepraszam – powiedział. Narcyza uśmiechnęła się do niego i pocałowała w czoło.
- Nic się nie stało, ale idź już spać.
- Dobrze – odpowiedział chłopczyk i podszedł jeszcze do Blaisa.
Przytulił się do niego i wyszedł. Było słychać jak idzie schodami na górę i gdy dopiero usłyszeli, że drzwi się za nim zamykają, odezwał się Diabeł.
- To ja już się będę zbierać. A ty też idź spać, bo nie wyglądasz najlepiej.
- Blaise – powiedziała po chwili kobieta, widząc, że mężczyzna już się zbiera.
- Tak?
- Chciałabym, żebyś został na noc u nas. Boję się o Hermionę. Przeżyła dzisiaj dużo i w razie czego chcę, żeby ktoś tutaj jeszcze był.
- Skoro będziesz się lepiej czuła, to nie ma sprawy. A szczerze powiedziawszy nawet lepiej, bo u siebie to bym się martwił, czy na pewno wszystko dobrze. A tak to będę miał to na oku.
Starsza pani uśmiechnęła się do niego i posprzątała po kolacji, po czym ruszyła do wyjścia. Gestem ręki pokazała chłopakowi, żeby poszedł za nią, co ten też uczynił. Poszli schodami w górę, a później korytarzem w prawo do pokoju gościnnego. Jednym machnięciem różdżki przywołała czystą pościel i rozłożyła na łóżku.
- Sypialnia jest obok, a ja też mam po drugiej stronie pokój – powiedziała Narcyza i wyszła z pokoju, uśmiechając się przyjaźnie.
Chłopak stał przez chwilę na środku pokoju, po czym poszedł do łazienki. Po drodze zdjął koszulę, reszty ubrań pozbył się już w pomieszczeniu, do którego zmierzał. Wykąpał się. Osuszył lekko ręcznikiem, ubrał bokserki i poszedł do pokoju. Był zmęczony. Wiedział, że następny dzień będzie też ciężki. Położył się na łóżku i zanim się zorientował, odpłynął do krainy snów.
Z tego staniu wyrwało go nagłe i głośnie krzyki. Zerwał się z łóżka i rozglądnął po całym pokoju, próbując zlokalizować skąd też pochodzą te dźwięki. Niczego jednak nie zauważył. Zanim zaczął się zastanawiać nad tym, drzwi do jego pokoju otworzyły się i stanęła w nich Narcyza.
- Co się dzieje?! – zapytał, nadal lekko zaspany, mężczyzna.
- Blaise! Szybko! – krzyknęła i wybiegła z pokoju. Diabeł zerwał się łóżka i pobiegł za nią. Okazało się, że to Hermiona krzyczała.
- Musimy jechać do szpitala – powiedziała blondynka.
Popatrzyła się na chłopaka, po czym ruszyła do szafy i wyciągnęła spodnie, które nawinęły się jej pod rękę i koszulkę. Oczywiście rzeczy były Dracona, ale oboje mieli podobną budowę ciała, więc ubrania pasowały na Blaisa. Gdy Zabini skończył się ubierać, do pokoju wszedł Ivan, gotowy do wyjścia.
- Chyba mi nie powiesz, że Hermiona zaczęła rodzić – powiedział z lekkim przerażeniem w głosie mężczyzna.
- Ty idioto jeden! – krzyknęła na niego młodsza z pań. – A jak ci się wydaje, że krzyczę niby tak dla przyjemności?!
- Nie, nie. Oczywiście, że nie. Wziąć cię na ręce? – zapytał. Jednak Narcyza zaprzeczyła natychmiast.
- Ty idź po auto, a ja jej z Ivanem pomogę zejść.
- No dobrze. Ale pewne jesteście?
- Musi sama iść – nalegała kobieta.
Blaise pokiwał głową i ruszył do wyjścia. Szybko pokonał odległość między sypialnią a swoim samochodem. Odpalił i czekał na panie. Było ciepło, ale co się dziwić, w końcu był początek lipca.
5 min później w drzwiach pojawiły się trzy osoby, na które czekał. Gdy już wszyscy byli na miejscu, ruszył czym prędzej do szpitala. Cieszył się, że był środek nocy, ponieważ nie było korków, co pozwoliło im szybciej dotrzeć do św. Munga. W między czasie, gdy przychodził skurcz, przyspieszał mimo woli.
                                                       
                                                               *

Wydawało mu się, że poród trwa w nieskończoność. Nie mógł usiedzieć w miejscu, więc chodził po korytarzu w tą i z powrotem.
- Wujku – powiedział w pewnym momencie Ivan.
- Tak?
- Mógłbyś chociaż na chwilę zabrać mnie do Draco? – zapytał.
Blaise popatrzył na Narcyze. Ona chwilę przyglądała się im na zmianę, po czym pokiwała twierdząco głową.
- No to chodź – powiedział i wyciągnął do niego rękę, którą chłopczyk zaraz złapał.
Ruszyli korytarzem do windy, a później dwa piętra niżej. Wyszli i udali się prosto, a następnie w prawo. Przeszli kawałek, po czym zatrzymali się przed tak dobrze znanymi drzwiami.
- Tylko cicho, bo za pewne i tak śpi – ostrzegł Diabeł. Mały tylko pokiwał głową i lekko pociągnął go w stronę pokoju.
Weszli do pomieszczenia i cicho podeszli do łóżka. Ivan popatrzył na mężczyznę, a moment później na jego twarzy wyrósł szeroki uśmiech. Blaise, który stał w nogach łóżka, dopiero po chwili zorientował się, co też spowodowała taką reakcję u chłopca.
- Cześć mały – powiedział cicho Smok.
- Draco! – krzyknął Ivan i rzucił się w stronę mężczyzny.
- Uważaj – powiedział w tym samym czasie Zabini, gdy blondyn cicho jękną i popatrzył się na przyjaciela.
- A pan to kto? – zapytał. Blaisowi zrzedła mina, ale w porę opanował się i powiedział.
- Aktualnie pomagam w wychowaniu Ivana.
Tym razem na czole Malfoya można było zobaczyć zmarszczkę. Wyglądał jakby się zastanawiał, ale dał sobie spokoju i nic nie powiedział na ten temat.
- Co tam u ciebie? – zapytał Draco chłopca.
- Mama zaraz urodzi dzidziusia – powiedział podekscytowany Ivan z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Właśnie – zaczął szybko Diabeł, widząc, że jego przyjaciel chce coś powiedzieć. – Trzeba iść zobaczyć, czy już nie jest po wszystkim. A Draco musi odpocząć. Następnym razem przyjdziemy Ivan do niego, dobrze?
- Dobrze – powiedział po chwili chłopczyk. Posłał jeszcze buziaka mężczyźnie i ruszył z wujkiem do drzwi.
Szybko wrócili do Narcyzy, ale nie zastali jej na korytarzu, gdzie też była, kiedy wychodzili. Blaise zmarszczył brwi i ruszył korytarzem dalej. Rozglądał się, ale nigdzie nie zobaczył pani Malfoy. W końcu spotkał jakąś pielęgniarkę, podszedł do niej i zapytał.
- Przepraszam.
- Tak?
- Chciałem się zapytać, czy pani Malfoy już urodziła?
- Taką brązowowłosą, młodą kobietę?
- Tak.
- Tak, urodziła już. Leży w sali nr 15.
- Dziękuję za informację. Ivan chodź idziemy zobaczyć do Hermiony.
Chłopczyk szybko pobiegł korytarzem pod pokój, w którym była pani Malfoy. Zaraz za nim poszedł mężczyzna. Szybko znaleźli podane pomieszczenie i weszli do środka. Na łóżku leżała zmęczona, ale szczęśliwa Hermiona. W fotelu siedziała Narcyza i z troską przyglądała się synowej.
- I jak? – zapytał Zabini, wchodząc do sali.
- I co mam siostrzyczkę czy braciszka? – krzyknął od drzwi Ivan i podbiegł do łóżka.
- Siostrzyczkę – powiedziała Hermiona.
- A gdzie jest? – zapytał tym razem Diabeł.
- Amelka leży w inkubatorze – powiedziała Narcyza. - Urodziła się trochę za wcześniej. Ale podobno jutro już będziemy mogli ją wziąć na ręce.
- Ale tak to nic jej nie jest?
- Nie. Wygląda prześlicznie – powiedziała, zmęczonym głosem Hermiona. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy