niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 3



Hermiona obudziła się z samego rana i nie budząc swojego męża, poszła do łazienki. Umyła się i ubrała, po czym wyszła z pomieszczenia. Zeszła do kuchni i nastawiła ekspres. Usiadła przy stole i zapatrzyła się w widok za oknem, który nie zachęcał do wyjścia z domu. Ona i tak musiała to uczynić, ale zamierzała teleportować się spod domu, więc tak źle nie będzie.
Tak się zagłębiła w swoich myślach, że nie zauważyła, że kawa się już dawno zrobiła, a w kuchni pojawił się Draco. Dopiero gdy usiadł naprzeciwko niej, wróciła do rzeczywistości.
- Powiesz mi, dlaczego tak późno wróciłaś i gdzie byłaś? – zapytał spokojnym głosem Smok.
Hermiona już otwierała buzię, żeby odpowiedzieć, ale zerwała się z miejsca i biegiem ruszyła do łazienki. Wróciła chwilę później. Była bledsza niż gdy opuszczała kuchnie. Draco nic nie powiedział, ale w jego oczach można było zobaczyć troskę.
Żałował bardzo, że nie powiedział jej wcześniej o tej misji. Do końca nie wiedział, co nim kierowało. Nie chciał, żeby się zamartwiała? Miał do końca nadzieję, że Harremu uda się odwołać wszystko? Sam nie wiedział. Może wszystko po trochu. Teraz też nie chciał się złościć, ale musiał się dowiedzieć, gdzie była. Jednak wiedział, że ona jest na niego wściekła za to, że nie powiadomił jej wcześniej.
- Wiem, jak to wygląda, ale ja nie chciałem cię martwić – zaczął.
- Nie chciałeś mnie martwić, dlatego powiedziałeś mi o wszystkim dzień przed? To rzeczywiście nie będę się martwić – warknęła w jego stronę.
Przez chwilę zastanawiała się, czy ma coś zjeść, ale stwierdziła, że nie jest głodna, więc ruszyła do wyjścia. Zatrzymała się jednak w drzwiach i odwróciła do męża. Popatrzyła mu prosto w oczy, widziała w nich skruchę i złość na samego siebie.
- A byłam u Daniela – powiedziała i wyszła. Skierowała się do sypialni. Złożyła ładnie rzeczy i chciała opuścić pomieszczenie, ale zastąpił jej drogę Smok.
- U Daniela? Mówiłaś, że już go nie odwiedzasz – zarzucił jej.
- No bo nie odwiedzałam. Ale gdzie mogłam pójść, żebyś ty się tam po chwili nie zjawił? Chciałam chodź przez chwilę pobyć sama, poukładać sobie to wszystko. Myślisz, że łatwo jest się pogodzić z wiadomością o wyjeździe ukochanej osoby, dzień przed jej wyjazdem? Jak tak, to się mylisz – powiedziała co miała powiedzieć.
Draco puścił ją w drzwiach, a ona zeszła. Wiedziała na twarzy męża zaskoczenie. Nie spodziewał się, że usłyszy coś takiego. Gdy dochodziła do wyjściowych drzwi, ze szczytu schodów dobiegł ją głos Dracona.
- Poczekaj.
Hermiona zatrzymała się i poczekała chwilę aż Malfoy zejdzie schodami. Podbiegł do niej i prawie rzucił się na kolana.
- Przepraszam. Przepraszam za wszystko. Powinienem ci powiedzieć wcześnie. Poza tym jak w ogóle mogłem podejrzewać cię o to, że mnie zdradzasz. Przepraszam. Nie chcę wyjechać ze świadomością, że się na mnie gniewasz i posadziłem cię o coś takiego. Wybaczysz mi? – w jego głosie było słychać rozpacz. Hermiona lekko się uśmiechnęła.
- Jesteś dla mnie najważniejszą osobą pod słońcem. Nie wliczając Ivana oczywiście – powiedziała pani Malfoy. – I oczywiście, że ci wybaczę. A teraz radzę ci się iść spakować, jak chcesz zdążyć, a ja pojadę po Ivana.
Draco pokiwał głową. Otworzył drzwi żonie i wypuścił ją z domu. Hermiona udała się szybko do garażu, a tam wsiadła do swojego auta i wyjechała na podwórko. Postanowiła najpierw pojechać do Daniela oddać rzeczy. Przypuszczała, że jego i tak już nie będzie w domu, ale zostawi gosposi. Jak postanowiła tak też zrobiła. Później czekała ją przeprawa na drugi koniec Londynu do teściowej. Zajęło jej to trochę czasu, ale w końcu zaparkowała przed domem pani Malfoy.
Drzwi otworzyła jej służąca i wpuściła do środka. Zaraz za drzwiami zaatakował ją Ivan, rzucając się na szyje. Hermiona uśmiechnęła się szeroko i postawiła chłopca na ziemi. Zaraz za nim pojawiła się Narcyza.
- Jak się czujesz Hermiono? – zapytała.
- A dziękuję, dobrze. Chociaż bywało lepiej. Wiedziała mama, że Draco wyjeżdża?
Na chwilę zapadła cisza w pomieszczeniu. Na twarzy kobiety można było zobaczyć niezdecydowanie.
- Tak. Prosiłam go, żeby powiedział ci wcześniej, ale coś wstąpiło w niego. Uparł się, że tego nie zrobi. I nic nie było w stanie go przekonać.
- Nie mam do ciebie pretensji – powiedziała brązowowłosa. – Ivan idź po swoje rzeczy, bo musimy wracać do domu.
Chłopczyk pobiegł schodami na góry, a panie zostały same.
- Jak będziesz czegoś potrzebowała, to wiesz, że zawsze możesz mnie poprosić – powiedziała starsza z dam. – Zawsze chętnie ci pomogę. A co do wyjazdu mojego syna, to nawet się nie obejrzysz, jak wróci. Cały i zdrowy.
Hermiona słabo się uśmiechnęła. Już miała coś odpowiedzieć, ale pojawił się chłopczyk.
- Już jestem – powiedział i stanął między kobietami.
- Dobrze. No to jedziemy.
Ivan pokiwał głową i na pożegnanie pocałował i przytulił się do starszej z pań. Pani Malfoy uśmiechnęła się i pocieszająco pokalała synową po ręce.
- Pamiętaj, że zawsze mogę ci pomóc. Dzwoń albo przyjeżdżaj po prostu do mnie – powiedziała i uśmiechnęła się do niej delikatnie.
- Dziękuję – powiedziała Hermiona i wyszła z budynku.
Pomogła zapiąć się Ivanowi na tylnim siedzeniu, a obok położyła torbę z jego rzeczami. Sama usiadła za kierownicą i ruszyła do domu. W drodze powrotnej bawili się z chłopcem, że naśladują piosenkarzy. Zanim się zorientowali, Hermiona podjechała pod garaż posiadłości Malfoyów. Pani Malfoy pomogła wyjść Ivanowi z auta i udali się do domu.
-Jesteśmy – krzyknęła Hermiona, zdejmując płaszcz i wieszając go w szafie. Jednak nikt jej nie odpowiedział. Zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała.
- Idź zanieść rzeczy do pralni, a później wróć, to zjemy coś – powiedziała dziewczyna i ruszyła do kuchni.
Na lodówce była przyczepiona kartka „Wracam za jakieś dwie godzinki, Musiałem pilnie pojechać do Diabła. Draco. Kocham Was”. Hermiona uśmiechnęła się i zabrała za robienie obiadu dla siebie i chłopca. Usmażyła mięso na patelni, a później dorzuciła do tego warzywa na patelnie.
Zjedli obiad i Hermiona poprosiła Ivana, żeby posprzątał w swoim pokoju. Chłopczyk zgodził się. Ona zaś udała się do sypialni. Na łóżku leżała do połowy spakowana torba. Pokręciła z rezygnacją głową i zabrała się za kończenie pakowania. Skończyła po 10 minutach. Wszystko to co jej mąż rozwalił poskładała i włożyła z powrotem do szafy.
Później zabrała się za sprzątanie reszty domu. Gdy przyszedł Ivan, powiedzieć, że skończył, stwierdził, że pomoże jej. Pani Malfoy uśmiechnęła się i kazała mu iść się pobawić. Nawet nie zauważyła, kiedy wrócił jej mąż. Zdziwił się, widząc, że jego bagaż czeka spakowany przy drzwiach od sypialni. Podziękował żonie, namiętnie całując ją w usta. Na chwile poszedł pobawić się z Ivanem, a wróciwszy do kuchni, gdzie aktualnie przebywała Hermiona, oznajmił.
- Prosiłem Blaisa, żeby miał na was oko – powiedział spokojnie, patrząc jej prosto w oczy.
- Przecież nie jestem małą dziewczynką i dam sobie radę. Poza tym ty niedługo wrócisz za pewne.
- Postaram się jak najszybciej wrócić, ale chcę mieć pewność, że w razie czego nic się nie stanie. Mama też powiedziała, że jak coś będzie ci potrzebne, to żebyś dzwoniła. Zresztą Harry i Ginny też.
- Przesadzasz. Nic takiego się nie stania, a ja sobie świetnie poradzę i dobrze o tym wiesz – powiedziała Hermiona i uśmiechnęła się do niego. Podeszła i usiadła mu na kolanach. Ręce zarzuciła na ramiona i delikatnie pocałowała.
- Wiem, ale martwię się – powiedział, oddając pocałunek.
- Nie masz o co - odpowiedziała mu. Chciała jeszcze raz go pocałować, ale do kuchni wszedł Ivan.
- Ciociu znalazłem to pod drzwiami – powiedział i podał jej kopertę.
Hermiona zmarszczyła brwi i otworzyła. W środku były zdjęcia. Zdjęcia jeszcze ze szkoły, jak chodziła z Ronem. I właśnie oni jako para byli na tych fotografiach. Była jeszcze kartka ze starannie napisanymi słowami: Bardziej pasowałaś do Rona Weasleya niż do Dracona. Wiedz, że nie przejdzie ta sprawa koło mnie tak  obojętnie.
Żadnego podpisu ani nic. Podała kartkę Draconowi. Przeczytał, a później dobrze obejrzał ze wszystkich stron. Najwidoczniej nic nie znalazł, więc oddał ją Hermionie.
- O tym właśnie mówię. Powinnaś pokazać to Harremu. Nie podoba mi się to – orzekł.
- Skoro ma to cię uspokoić, to obiecuję, że jutro pokażę tę kartkę Harremu – powiedziała. Popatrzyła na zegarek.
- Wydaje mi się, że będziesz musiał się już zbierać – w jej głosie można było słyszeć smutek. Draco spojrzał na zegarek i pokiwał głową. Ręką przywołał chłopca.
- Obiecuje wam, że wrócę jak najszybciej się da. Ivan opiekuj się ciocią, a jak coś się będzie działo to dzwoń do Harrego – Hermiona popatrzyła na niego z politowaniem.
- Bardzo was kocham i nie zapomnijcie o tym – powiedział i pocałował najpierw chłopca w czółko, a później swoją żonę w usta.
Pani Malfoy starała się, żeby się nie rozpłakać, ale jedna łza popłynęła jej po policzku. Draco starł ją kciukiem.
- Uważaj na siebie – powiedziała łamiącym się głosem.
Pocałowała go i mocno przytuliła. Zeszła mu z kolan i podniosła Ivana na ręce. Chłopiec też nie wyglądał na zadowolonego. Smok wstał i udał się do sypialni po bagaż. Po chwili wrócił na dół. Stanął w drzwiach do kuchni i popatrzył na nich chwilę.
- Nie dźwigaj go – poprosił. Hermiona i tak zlekceważyła jego słowa. – Pamiętajcie, że was kocham i niedługo wrócę – powiedział i po raz ostatni ich pocałował. Pogłaskał jeszcze brzuszek Hermiony.
- Ciebie też tatuś kocha. Nie daj mamie w kość i poczekaj z przychodzeniem na ten świat aż wrócę – powiedział. Hermionie poleciała jeszcze jedna i kolejna łza po policzku. Wolną ręką trzepnęła męża do głowie.
- Nie urodzi się tak szybko, no chyba, że ty zamierzasz wrócić tak późno – powiedziała. Mężczyzna nic jej nie odpowiedział, tylko pocałował ją mocno w usta.
Odwrócił się i wyszedł z kuchni. Po chwili można było usłyszeć trzask drzwi wejściowych, a później charakterystyczny dźwięk towarzyszący przy teleportacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy