Tego samego dnia, wieczorem w jej głowie powstał plan. Wiedziała,
że łamie wszystkie niepisane zasady, jakie sobie postawiła, ale zdawała sobie
sprawę, że nie wytrzyma świadomości, że tuż obok, żyją RAZEM Draco i Astroia.
Nie była pewna, co zrobi Malfoy, ale nawet jeśli nie zostałby z nią, nie
zmieniało to faktu, że mają dziecko.
- Hermionko, śpisz? – zapytała Narcyza, wsadzając głowę miedzy
drzwi.
Panna Granger nie miała ochoty już z nikim rozmawiać, wiec nic nie
powiedziała, udając, że śpi. Pani Malfoy, nie uzyskawszy odpowiedzi, wyszła z
pokoju, zamykając drzwi za sobą. Hermiona układała sobie jeszcze szczegóły
planu, ale usnęła, zmęczona wydarzeniami dnia.
Następnego dnia, obudziła się z samego rana. Ubrała, zjadła
śniadanie i wyszła do pracy. Wiedziała, że ma dużo do załatwienia. Jak o 9
weszła do biura, tak wyszła z niego dopiero po 18. Zadzwoniła tylko raz do
dziewczyn, żeby przyniosły jej coś do zjedzenia i do picia. Wszyscy
zastanawiali się, co też się stało. Musiało to być coś poważnego, skoro
Hermiona tyle czasu spędziła w biurze, nie wychodząc ani nic. Gdy w końcu
wyszła, w klubie było już trochę gości. Podeszła do baru i powiedziała Emily,
żeby przekazała wszystkim, że następnego dnia mają się zjawić do 11 w klubie,
bo ma im coś ważnego do przekazania. To wzbudziło jeszcze większe
zainteresowanie. Panna Granger bez innych wyjaśnień opuściła klub i udała się w
stronę centrum.
***
Narcyza słyszała, jak Hermiona z samego rana wychodzi z domu.
Zastanawiała się, co się wydarzyło. Chciała się od niej czegoś dowiedzieć, ale
ona nic jej nie powiedziała. Widziała Dracona przed domem, więc może on coś
wiedział. Postanowiła zadzwonić do niego później.
Sama zaś wstała, wykonała poranną toaletę i ubrała się. Zanim
zeszła na dół, weszła do pokoju Ivana, żeby go obudzić. Gdy już to uczyniła,
zeszła do kuchni, zrobić śniadanie dla nich. Po 15 min na dole zjawił się
chłopczyk, całkowicie ubrany, z wymalowanym na buzi zadowoleniem i wesołością.
- Tutaj masz kanapki – powiedziała pani Malfoy i postawiła przed
Ivanem talerz ze śniadaniem. – Ja idę obudzić twoją siostrę.
- Dziękuję – powiedział i wziął kanapkę.
Narcyza odprowadziła chłopca do przedszkola, a w drodze powrotnej
postanowiła odwiedzić syna.
Draco bardzo uciszył się z ich odwiedzin. Mógł chociaż chwilę
pobyć z córką. Był pewny, że Hermiona nic o tym nie wiem, bo by się na to nie
zgodziła. Jednak w tej chwili to się nie liczyło. Po prostu, gdy Alice była
obok, wydawało mu się, że odzyskał jakąś małą cząstkę, której mu brakowało. Tak
samo było z Ivanem i przede wszystkim z Hermioną. Postanowił cieszyć się
obecnością córki. Poprosił matkę, żeby zostawiła u niego Alice. Żeby mógł z nią
spędzić więcej czasu. Obiecał, że przywiezie ją razem z Ivanem, którego
odbierze z przedszkola.
Pani Malfoy nie miała nic przeciwko, bo wiedziała, jak może
brakować mu dziecka. Poza tym był tego taki plus, że miała wolny dzień.
Postanowiła się jeszcze wypytać Dracona, o to co zaszło między nim a Hermioną
poprzedniego dnia, ale on też nic nie chciał powiedzieć. A jak tylko o to
zapytała, sposępniała mu mina i mocniej zacisnął zęby. Tak więc Narcyza nic się
nie dowiedziała, a przeczuwała, że coś się stało. Coś złego.
***
Gdy Hermiona wróciła do domu, było już późno. Mała Alice dawno
spała, a Ivan kończył oglądać bajkę, po której miał iść spać. Na twarzy Narcyzy
zobaczyła zmartwienie, ale uspokoiła ją, mówiąc, że nic się nie dzieje.
- Mamo, mamo!
- Tak kochanie?
- Widziałem dziś tatę – powiedział Ivan. Panna Granger uważnie się
mu przyjrzała, po czym spojrzała na blondynkę.
- Draco chciał zobaczyć się z dziećmi, więc odebrał Ivana z
przedszkola i chwilę popilnował Alice – wyjaśniła. Hermiona zanim coś
powiedziała, ugryzła się w język. Nie chciała poruszać tego tematu przy
dziecku.
- To fajnie. A teraz pora już iść spać – powiedziała do Ivana i lekko
pchnęła go w stronę babci.
Dał jej buzi i udał się na górę, zaraz za nim poszła Hermiona.
Weszła jeszcze sprawdzić, czy Alice śpi, gdy się upewniła, poszła do pokoju
chłopca. Ivan leżał już w łóżku i przeglądał książki, które leżały na szafce
nocnej. W końcu wybrał jedną i podał kobiecie. Hermiona lekko się uśmiechnęła i
usiadła wygodnie obok niego. Otworzyła bajkę i zaczęła czytać. Uspokajało ją
to, a w tej chwili spokoju jej było trzeba dużo. Czytała jeszcze długo po tym,
jak chłopczyk zasnął, ale w jej duszy zapanował spokój.
Zeszła na dół i stanęła w progu salonu.
- Prosiłam mamę, żeby Draco przez spotkaniem z dziećmi mnie o tym
uprzedził – powiedziała spokojnie.
- Hermiono, przecież nic się nie stało.
- Tym razem – powiedziała cicho, przerywając Narcyzie.
- To ich ojciec i ma prawo się z nimi widywać. Poza tym wiesz, że
nic się nie stanie z nim. A jak już, to, to samo może się im przytrafić, jak
będą pod moją czy Blaisa opieką. Nawet twoją. Wydaje mi się, że przesadzasz z
tym zachowaniem. Ma prawo widywać i zajmować się dziećmi.
Hermiona nic nie powiedziała, tylko odwróciła się i poszła do
kuchni. Pomyślała trochę, po czym wróciła z powrotem do salonu.
- Przepraszam – powiedziała i usiadła na kanapie. – Mam do ciebie
prośbę.
- Tak?
- Muszę wyjechać na kilka dni w sprawie klubu. Mogłabyś się zająć
dziećmi?
- Przecież wiesz, że ja zawsze się nimi zajmę – powiedziała,
uśmiechając się Narcyza. – Coś się stało?
- Nie, nie. Kiedy indziej ci powiem, bo dziś już nie mam siły.
- To idź już spać.
***
Z samego rana Hermiona udała się do klubu na zebranie. Gdy
przyjechała, wszyscy już byli. Najwidoczniej nikt nie chciał się spóźnić i
narażać szefowej, bo było jeszcze dużo czasu do 11.
- Poczekajcie tutaj na mnie. Zaraz przyjdę – powiedziała i udała
się do gabinetu. Zabrała jakieś papiery i zeszła na dół.
- Chcesz coś do picia? – zapytała Emily.
- Tak, poproszę.
- Stało się coś, że nas tutaj wszystkich wezwałaś? – zapytała
dziewczyna, stawiając przed panną Granger szklankę z sokiem.
- Jeszcze nic się nie stało. I nie bójcie się, to nic poważnego.
Po prostu chodzi o to, że wyjeżdżam do Włoch. Chcę tam założyć nowy klub, a
jakie są tego przyczyny, to już moja sprawa. Możliwe, że przeprowadzę się tam
na stałe. Oczywiście będę tutaj kontrolować wszystko, ale stamtąd. Chciałam,
żeby Lily objęła moje miejsce i wszystkiego tutaj dopilnowała.
- Ale…
- Nie. Ja wiem, że Lily się nadaję do tego doskonale. Ciocia
zresztą też się z tym zgodziła. Nie mam się czego obawiać. I to jest moja
ostateczna decyzja. Zaraz lecę do Włoch, zacząć wszystko załatwiać. Aa! I
najważniejsze. Pod żadnym pozorem nie możecie nikomu powiedzieć, gdzie jestem.
W szczególności jak się wyprowadzę. Na pewno zjawi się Blaise, Draco czy
Narcyza. Ale nikomu ani słowa.
- Dobrze – wszyscy przytaknęli.
Do Hermiony podeszła Emily i mocno uściskała, później Lisa, Iwan i
po kolei wszyscy. Wiedzieli, że będzie im brakować szefowej, ale każdy domyślał
się, czemu to robi. Panna Granger posiedziała z nimi jeszcze trochę i obgadała
co najważniejsze sprawy, po czym teleportowała się do Włoch.
Była to mała miejscowość nad brzegiem morza. Sama do końca nie
wiedziała, czemu wybrała akurat to miejsce, ale czuła, że tutaj będzie jej
dobrze i na pewno coś zyska. A co do klubu, też miała dobre przeczucia.
Zakwaterowała się w hotelu, co okazało się trochę trudne, bo było dużo ludzi,
ale udało jej się.
Musiała załatwić jakiś dom, bo wiedziała, że jak przyjedzie z
dziećmi, to musi być bezwarunkowo. Miejsce idealne na klub, znalazła już dzień
wcześniej w Internecie i skontaktowała się z właścicielem lokalu. Umówiła się
na środę. Znalezienie domu też okazało się prostą sprawą, ponieważ niedaleko
klubu był dom, który wymagał remontu w środku, ale był dla niej idealny.
Postanowiła wyremontować go z pomocą czarów. Ale żeby nie stwarzać podejrzeń,
meble i wszystkie potrzebne urządzenia do domu kupiła w sklepie. Miały przyjść
pod koniec tygodnia.
Z okna rozciągał się przepiękny widok na morze. Ogródek łączył się
z piaszczystą plażą. On też był zaniedbały, ale tym postanowiła się na razie nie
martwić. Po trochu, wymachując codziennie różdżką, zmieniała dom do
niepoznania. Ktoś jakby nie widział go przedtem, nigdy by nie powiedział, że
mógł tak źle wyglądać.
Klub okazał się strzałem w dziesiątkę. Był prawie na plaży, co
gwarantowała dużą ilość gości, bo nawet po sezonie było tutaj dużo turystów.
Lokal był w lepszym stanie, ale nie podobał się Hermionie wystrój, więc go też
postanowiła zmienić z pomocą czarów. Wyposażenie zamówiła już wcześniej, bo
przypuszczała, że będzie jej potrzebne nowe. A poza tym, po co ma oszczędzać na
czymś, co i tak wymagało zmiany?
Zamieściła też ogłoszenia, że potrzebuje zatrudnić ludzi w klubie.
Już następnego dnia znalazła się spora grupa. Hermiona jednak wiedziała, że
musi być ostrożna w doborze personelu, więc sprawdzała ich pod wszystkim
względami. Wybrała tylko tych najlepszych.
***
Do Londynu brązowowłosa wróciła zadowolona. Narcyza chciała się
dowiedzieć czegoś od niej, ale dziewczyna nic nie powiedziała. Pani Malfoy nie
naciskała, ale cieszyła się, bo dawno nie widziała jej tak szczęśliwej.
Załatwiała jeszcze ostatnie sprawy w klubie. Pomagała Lily wdrążyć
się do końca w cały system jej nowej pracy. Zapewniła ją, że cokolwiek by się
nie działo, może dzwonić do niej o każdej porze dnia i nocy.
W domu musiała jednak uważać, żeby nic nie powiedzieć Narcyzie, bo
wiedziała, że ta jej nie puści. W końcu wpadła na pomysł, że wyśle ją na małe
wakacje. Pani Malfoy nie była chętna na początku, ale w końcu sama stwierdziła,
że dobrze jej to zrobi. To dawało Hermionie wolną rękę. Powiedziała Ivanowi co
zamierza i poprosiła, żeby nikomu nic nie mówił. Powoli pakowała do pudeł
wszystkie rzeczy, które chciała zabrać ze sobą i wysyłała do nowego domu.
Zamówiła jeszcze bilety lotnicze dla nich.
W końcu, gdy już wszystko było gotowe, poprosiła Viktora, żeby
odwiózł ich na lotnisko. Ale musiała jeszcze coś zrobić wcześniej. W domu
zostawiła jeden list. Dla Narcyzy. Pokrótce wyjaśniła w nim, czemu to robi.
Obiecała, że będzie się odzywać. Drugą sprawą był samochód. Zawiozła go do
Blaisa. Wiedziała, że nie ma go w domu. Specjalnie tak dobrała godziny, żeby go
nie spotkać. W środku zostawiła list do niego, podobnej treści, co i Narcyzie.
Jak listonosz, w kopercie wrzuciła kluczyki od auta do skrzynki.
Samolot był trochę spóźniony, ale to nie przeszkadzało Hermionie.
Z lotniska dojechała taksówką do domu. Trochę ją to kosztowało, ale nie miała
innego wyjścia.
Stanęła przed nowym domem i głęboko wciągnęła powietrze.
Rozejrzała się wkoło i cicho szepnęła:
- Witaj nowa przygodo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz