niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 14



Tego samego dnia, wieczorem w jej głowie powstał plan. Wiedziała, że łamie wszystkie niepisane zasady, jakie sobie postawiła, ale zdawała sobie sprawę, że nie wytrzyma świadomości, że tuż obok, żyją RAZEM Draco i Astroia. Nie była pewna, co zrobi Malfoy, ale nawet jeśli nie zostałby z nią, nie zmieniało to faktu, że mają dziecko.
- Hermionko, śpisz? – zapytała Narcyza, wsadzając głowę miedzy drzwi.
Panna Granger nie miała ochoty już z nikim rozmawiać, wiec nic nie powiedziała, udając, że śpi. Pani Malfoy, nie uzyskawszy odpowiedzi, wyszła z pokoju, zamykając drzwi za sobą. Hermiona układała sobie jeszcze szczegóły planu, ale usnęła, zmęczona wydarzeniami dnia.
Następnego dnia, obudziła się z samego rana. Ubrała, zjadła śniadanie i wyszła do pracy. Wiedziała, że ma dużo do załatwienia. Jak o 9 weszła do biura, tak wyszła z niego dopiero po 18. Zadzwoniła tylko raz do dziewczyn, żeby przyniosły jej coś do zjedzenia i do picia. Wszyscy zastanawiali się, co też się stało. Musiało to być coś poważnego, skoro Hermiona tyle czasu spędziła w biurze, nie wychodząc ani nic. Gdy w końcu wyszła, w klubie było już trochę gości. Podeszła do baru i powiedziała Emily, żeby przekazała wszystkim, że następnego dnia mają się zjawić do 11 w klubie, bo ma im coś ważnego do przekazania. To wzbudziło jeszcze większe zainteresowanie. Panna Granger bez innych wyjaśnień opuściła klub i udała się w stronę centrum.

***

Narcyza słyszała, jak Hermiona z samego rana wychodzi z domu. Zastanawiała się, co się wydarzyło. Chciała się od niej czegoś dowiedzieć, ale ona nic jej nie powiedziała. Widziała Dracona przed domem, więc może on coś wiedział. Postanowiła zadzwonić do niego później.
Sama zaś wstała, wykonała poranną toaletę i ubrała się. Zanim zeszła na dół, weszła do pokoju Ivana, żeby go obudzić. Gdy już to uczyniła, zeszła do kuchni, zrobić śniadanie dla nich. Po 15 min na dole zjawił się chłopczyk, całkowicie ubrany, z wymalowanym na buzi zadowoleniem i wesołością.
- Tutaj masz kanapki – powiedziała pani Malfoy i postawiła przed Ivanem talerz ze śniadaniem. – Ja idę obudzić twoją siostrę.
- Dziękuję – powiedział i wziął kanapkę.
Narcyza odprowadziła chłopca do przedszkola, a w drodze powrotnej postanowiła odwiedzić syna.
Draco bardzo uciszył się z ich odwiedzin. Mógł chociaż chwilę pobyć z córką. Był pewny, że Hermiona nic o tym nie wiem, bo by się na to nie zgodziła. Jednak w tej chwili to się nie liczyło. Po prostu, gdy Alice była obok, wydawało mu się, że odzyskał jakąś małą cząstkę, której mu brakowało. Tak samo było z Ivanem i przede wszystkim z Hermioną. Postanowił cieszyć się obecnością córki. Poprosił matkę, żeby zostawiła u niego Alice. Żeby mógł z nią spędzić więcej czasu. Obiecał, że przywiezie ją razem z Ivanem, którego odbierze z przedszkola.
Pani Malfoy nie miała nic przeciwko, bo wiedziała, jak może brakować mu dziecka. Poza tym był tego taki plus, że miała wolny dzień. Postanowiła się jeszcze wypytać Dracona, o to co zaszło między nim a Hermioną poprzedniego dnia, ale on też nic nie chciał powiedzieć. A jak tylko o to zapytała, sposępniała mu mina i mocniej zacisnął zęby. Tak więc Narcyza nic się nie dowiedziała, a przeczuwała, że coś się stało. Coś złego.

***

Gdy Hermiona wróciła do domu, było już późno. Mała Alice dawno spała, a Ivan kończył oglądać bajkę, po której miał iść spać. Na twarzy Narcyzy zobaczyła zmartwienie, ale uspokoiła ją, mówiąc, że nic się nie dzieje.
- Mamo, mamo!
- Tak kochanie?
- Widziałem dziś tatę – powiedział Ivan. Panna Granger uważnie się mu przyjrzała, po czym spojrzała na blondynkę.
- Draco chciał zobaczyć się z dziećmi, więc odebrał Ivana z przedszkola i chwilę popilnował Alice – wyjaśniła. Hermiona zanim coś powiedziała, ugryzła się w język. Nie chciała poruszać tego tematu przy dziecku.
- To fajnie. A teraz pora już iść spać – powiedziała do Ivana i lekko pchnęła go w stronę babci.
Dał jej buzi i udał się na górę, zaraz za nim poszła Hermiona. Weszła jeszcze sprawdzić, czy Alice śpi, gdy się upewniła, poszła do pokoju chłopca. Ivan leżał już w łóżku i przeglądał książki, które leżały na szafce nocnej. W końcu wybrał jedną i podał kobiecie. Hermiona lekko się uśmiechnęła i usiadła wygodnie obok niego. Otworzyła bajkę i zaczęła czytać. Uspokajało ją to, a w tej chwili spokoju jej było trzeba dużo. Czytała jeszcze długo po tym, jak chłopczyk zasnął, ale w jej duszy zapanował spokój.
Zeszła na dół i stanęła w progu salonu.
- Prosiłam mamę, żeby Draco przez spotkaniem z dziećmi mnie o tym uprzedził – powiedziała spokojnie.
- Hermiono, przecież nic się nie stało.
- Tym razem – powiedziała cicho, przerywając Narcyzie.
- To ich ojciec i ma prawo się z nimi widywać. Poza tym wiesz, że nic się nie stanie z nim. A jak już, to, to samo może się im przytrafić, jak będą pod moją czy Blaisa opieką. Nawet twoją. Wydaje mi się, że przesadzasz z tym zachowaniem. Ma prawo widywać i zajmować się dziećmi.
Hermiona nic nie powiedziała, tylko odwróciła się i poszła do kuchni. Pomyślała trochę, po czym wróciła z powrotem do salonu.
- Przepraszam – powiedziała i usiadła na kanapie. – Mam do ciebie prośbę.
- Tak?
- Muszę wyjechać na kilka dni w sprawie klubu. Mogłabyś się zająć dziećmi?
- Przecież wiesz, że ja zawsze się nimi zajmę – powiedziała, uśmiechając się Narcyza. – Coś się stało?
- Nie, nie. Kiedy indziej ci powiem, bo dziś już nie mam siły.
- To idź już spać.

***

Z samego rana Hermiona udała się do klubu na zebranie. Gdy przyjechała, wszyscy już byli. Najwidoczniej nikt nie chciał się spóźnić i narażać szefowej, bo było jeszcze dużo czasu do 11.
- Poczekajcie tutaj na mnie. Zaraz przyjdę – powiedziała i udała się do gabinetu. Zabrała jakieś papiery i zeszła na dół.
- Chcesz coś do picia? – zapytała Emily.
- Tak, poproszę.
- Stało się coś, że nas tutaj wszystkich wezwałaś? – zapytała dziewczyna, stawiając przed panną Granger szklankę z sokiem.
- Jeszcze nic się nie stało. I nie bójcie się, to nic poważnego. Po prostu chodzi o to, że wyjeżdżam do Włoch. Chcę tam założyć nowy klub, a jakie są tego przyczyny, to już moja sprawa. Możliwe, że przeprowadzę się tam na stałe. Oczywiście będę tutaj kontrolować wszystko, ale stamtąd. Chciałam, żeby Lily objęła moje miejsce i wszystkiego tutaj dopilnowała.
- Ale…
- Nie. Ja wiem, że Lily się nadaję do tego doskonale. Ciocia zresztą też się z tym zgodziła. Nie mam się czego obawiać. I to jest moja ostateczna decyzja. Zaraz lecę do Włoch, zacząć wszystko załatwiać. Aa! I najważniejsze. Pod żadnym pozorem nie możecie nikomu powiedzieć, gdzie jestem. W szczególności jak się wyprowadzę. Na pewno zjawi się Blaise, Draco czy Narcyza. Ale nikomu ani słowa.
- Dobrze – wszyscy przytaknęli.
Do Hermiony podeszła Emily i mocno uściskała, później Lisa, Iwan i po kolei wszyscy. Wiedzieli, że będzie im brakować szefowej, ale każdy domyślał się, czemu to robi. Panna Granger posiedziała z nimi jeszcze trochę i obgadała co najważniejsze sprawy, po czym teleportowała się do Włoch.

Była to mała miejscowość nad brzegiem morza. Sama do końca nie wiedziała, czemu wybrała akurat to miejsce, ale czuła, że tutaj będzie jej dobrze i na pewno coś zyska. A co do klubu, też miała dobre przeczucia. Zakwaterowała się w hotelu, co okazało się trochę trudne, bo było dużo ludzi, ale udało jej się.
Musiała załatwić jakiś dom, bo wiedziała, że jak przyjedzie z dziećmi, to musi być bezwarunkowo. Miejsce idealne na klub, znalazła już dzień wcześniej w Internecie i skontaktowała się z właścicielem lokalu. Umówiła się na środę. Znalezienie domu też okazało się prostą sprawą, ponieważ niedaleko klubu był dom, który wymagał remontu w środku, ale był dla niej idealny. Postanowiła wyremontować go z pomocą czarów. Ale żeby nie stwarzać podejrzeń, meble i wszystkie potrzebne urządzenia do domu kupiła w sklepie. Miały przyjść pod koniec tygodnia.
Z okna rozciągał się przepiękny widok na morze. Ogródek łączył się z piaszczystą plażą. On też był zaniedbały, ale tym postanowiła się na razie nie martwić. Po trochu, wymachując codziennie różdżką, zmieniała dom do niepoznania. Ktoś jakby nie widział go przedtem, nigdy by nie powiedział, że mógł tak źle wyglądać.
Klub okazał się strzałem w dziesiątkę. Był prawie na plaży, co gwarantowała dużą ilość gości, bo nawet po sezonie było tutaj dużo turystów. Lokal był w lepszym stanie, ale nie podobał się Hermionie wystrój, więc go też postanowiła zmienić z pomocą czarów. Wyposażenie zamówiła już wcześniej, bo przypuszczała, że będzie jej potrzebne nowe. A poza tym, po co ma oszczędzać na czymś, co i tak wymagało zmiany?
Zamieściła też ogłoszenia, że potrzebuje zatrudnić ludzi w klubie. Już następnego dnia znalazła się spora grupa. Hermiona jednak wiedziała, że musi być ostrożna w doborze personelu, więc sprawdzała ich pod wszystkim względami. Wybrała tylko tych najlepszych.

***

Do Londynu brązowowłosa wróciła zadowolona. Narcyza chciała się dowiedzieć czegoś od niej, ale dziewczyna nic nie powiedziała. Pani Malfoy nie naciskała, ale cieszyła się, bo dawno nie widziała jej tak szczęśliwej.
Załatwiała jeszcze ostatnie sprawy w klubie. Pomagała Lily wdrążyć się do końca w cały system jej nowej pracy. Zapewniła ją, że cokolwiek by się nie działo, może dzwonić do niej o każdej porze dnia i nocy.
W domu musiała jednak uważać, żeby nic nie powiedzieć Narcyzie, bo wiedziała, że ta jej nie puści. W końcu wpadła na pomysł, że wyśle ją na małe wakacje. Pani Malfoy nie była chętna na początku, ale w końcu sama stwierdziła, że dobrze jej to zrobi. To dawało Hermionie wolną rękę. Powiedziała Ivanowi co zamierza i poprosiła, żeby nikomu nic nie mówił. Powoli pakowała do pudeł wszystkie rzeczy, które chciała zabrać ze sobą i wysyłała do nowego domu. Zamówiła jeszcze bilety lotnicze dla nich.
W końcu, gdy już wszystko było gotowe, poprosiła Viktora, żeby odwiózł ich na lotnisko. Ale musiała jeszcze coś zrobić wcześniej. W domu zostawiła jeden list. Dla Narcyzy. Pokrótce wyjaśniła w nim, czemu to robi. Obiecała, że będzie się odzywać. Drugą sprawą był samochód. Zawiozła go do Blaisa. Wiedziała, że nie ma go w domu. Specjalnie tak dobrała godziny, żeby go nie spotkać. W środku zostawiła list do niego, podobnej treści, co i Narcyzie. Jak listonosz, w kopercie wrzuciła kluczyki od auta do skrzynki.
Samolot był trochę spóźniony, ale to nie przeszkadzało Hermionie. Z lotniska dojechała taksówką do domu. Trochę ją to kosztowało, ale nie miała innego wyjścia.
Stanęła przed nowym domem i głęboko wciągnęła powietrze. Rozejrzała się wkoło i cicho szepnęła:
- Witaj nowa przygodo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy