Dni mijały jeden za drugim. Przyszła piękna wiosna. Na
zewnątrz zaczynały pięknie śpiewać ptaki. Matki wychodziły na spacery z małymi
dziećmi. Drzewa zaczynały puszczać nowe liście. Słońce zachęcało do wyjścia na
zewnątrz.
Hermiona codziennie uczęszczała na zajęcia w szkole tańca, co
sobotę lub niedzielę szła odwiedzić swoją grupę taneczną. Zajmowała się Susi,
pomagała Kate. Wszystko miała dokładnie zaplanowane.
Na sobotni wieczór umówiła się z Lili, która bardzo chciała z nią
o czymś porozmawiać. Ponieważ była jej najlepszą przyjaciółką, chciała jej
pomóc.
Właśnie kończyła przygotowana do wyjścia, gdy rozległ się dzwonek
do drzwi. Gosposi nie było, bo wyszła dokupić coś do obiadu, który miała zrobić
następnego dnia. Susi krzyknęła z salonu, że otworzy drzwi, więc Hermiona
dokończyła się malować.
Przypuszczała, że może być to Lili, ale ona za pewne wpadłaby do
niej do pokoju. Więc trochę się zdziwiła. Zabrała rzeczy i zeszła na dół.
Stojąc na szczycie schodów, zobaczyła, że pod drzwiami stoi jej siostra i
Malfoy. Lekko zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała, tylko zeszła na dół.
- Cześć – powiedziała Draco.
- Yyy… Hej – odpowiedziała. – Stało się coś?
- Nie, ale chciałem pogadać.
- Spieszy mi się trochę – powiedziała Hermiona, spoglądając na
zegarek.
- Ale ja tylko chwilę – powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
Później na chwilę popatrzył na Susi.
- To może, jak będziemy szli. Bo mi naprawdę się spieszy –
powiedziała panna Granger. Podeszła do siostry i pocałowała ją w czoło.
- Za jakąś chwilę powinna wrócić Kate. Nie idź za późno spać –
uśmiechnęła się. Właśnie uświadomiła sobie, że zachowuje się, jak matka, a nie
jak starsza siostra. Dziewczynka odpowiedziała jej takim samym
uśmiechem.
- Dobrze – powiedziała.
Smok i Miona wyszli z domu. Zeszli schodkami na chodniki i udali
się w stronę stacji metra. Jednak Malfoy nagle się zatrzymał.
- Może gdzieś cię podwieźć? – zapytał. Hermiona przez chwilę się
zastanawiała, po czym kiwnęła twierdząco głową.
Draco pokazał jej gestem ręki stronę, w którą powinni pójść.
Zaparkował naprzeciw domu panny Granger. Oczywiście nie zdziwiło Hermiony to,
jakim autem jeździł mężczyzna. Czarne mitsubishi lancer.
Hermiona poprosiła, żeby podwiózł ją do Lili, podając mu jej
adres. W aucie panowała trochę krępująca cisza. Jako pierwsza postanowiła
odezwać się panna Granger.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? – zapytała.
Było to pytane, które dręczyło ją już od jakiegoś czasu. Malfoy
popatrzył na nią i odpowiedział.
- Wyciągnąłem od Diabła.
- A po co przyszedłeś? O czym chciałeś porozmawiać?
W samochodzie zapadła cisza. Draco zastanawiał się, czy ma
powiedzieć jej prawdę czy też nie. Chciał, ale wiedział, że bardzo ją
skrzywdził i nie był pewny, czy ona chce tego co on.
- Przepraszam – powiedział ledwo słyszalnym głosem. Nic więcej,
ale Hermiona i tak wiedziała doskonale, o co mu chodzi.
Bała się znowu zaangażować. To uczucie nie zgasło z jego
odejściem, tylko trwało w niej cały czas. Z nadzieją, że w pewnym czasie zapłonie
z jeszcze większą siłą. Właśnie teraz poczuła, że ten ogień rozpala się coraz
bardziej.
Nie zauważyła nawet, a już stanęli pod domem Lili. W aucie
panowała niczym niezmącona cisza. Panna Granger musiała przemyśleć to wszystko
od nowa, a Smok nie chciał jej przerywać.
Z domu wyszła przyjaciółka Miony, ale widząc, z kim rozmawia
Hermiona, wycofała się. Co jakiś czas zaglądała przez okno, chcąc zobaczyć, czy
skończyli już, czy też nie.
- Nie przeszkadza mi, że masz dziecko – wypalił nagle Draco.
Panna Granger popatrzyła na niego zdziwiona. On widząc jej nieme
pytanie w oczach, odpowiedział.
- Co prawda wygląda na dość duże dziecko, ale zawsze mogłaś
adoptować. Chodzi mi oczywiście o tą dziewczynkę – wyjaśnił.
Hermiona przyglądała mu się przez chwilę, po czym wybuchła
śmiechem. Chłopak patrzył na nią przez chwilę, zastanawiając się, o co może jej
chodzić. Przecież nie powiedział nic śmiesznego. Gdy Miona uspokoiła się już,
odezwała się.
- Susi to moja siostra, a nie dziecko.
- Siostra? – zapytał zdziwiony Draco.
- Tak.
- Nie jesteście podobne do siebie.
- Ale to moja siostra.
- A to zachowanie, jak wychodziłaś z domu?
- Zajmuje się nią odkąd rodzice umarli – wyjaśniła.
- Umarli? Jak to? Kiedy?
- Jak skończyłam szkołę. Mieli wypadek samochodowy dzień przed
zakończeniem roku. Zginęli na miejscu.
W samochodzie zapadła cisza. Hermiona dalej gdzieś głęboko w
duszy, wierzyła, że oni żyją i za chwilę wrócą do domu. Smok widząc smutek
wymalowany ma twarzy dziewczyny, nie mógł się powstrzymać. Wyciągnął rękę i
pogłaskał ją po policzku. Ona nic nie zrobiła, tylko popatrzyła mu głęboko
w oczy. Trwali tak przez jakiś czas. W końcu Hermiona odezwała się cichym
głosem.
- Obiecaj, że nie zranisz mnie już nigdy tak bardzo, jak wtedy.
- Obiecuję – odpowiedział też cicho Draco. Nie musiał się
zastanawiać, bo za bardzo ją kochał, żeby zrobić coś takiego.
Hermiona zbliżyła się do niego i lekko musnęła wargami jego usta.
On nie pozostał jej długo dłużny i oddał pocałunek. Całowaliby się pewnie
dłużej, gdyby nie przerwał im dzwonek telefonu. Panna Granger już zaczęła
szukać w swojej torebce, kiedy Draco powiedział, że to jego telefon.
Gdy rozmawiał, Hermiona popatrzyła na deskę rozdzielczą.
Konkretnie na zegarek. Przeraziła się. Była pewna, że Lili będzie na nią
strasznie zła, bo powinna być już u niej od godziny. Nawet nie zdawała sobie
sprawy, że tyle tu siedzieli.
Draco zakończył rozmowę. Panna Granger posłała mu uśmiech i
powiedziała.
- Przepraszam, ale ja już muszę iść. I tak jestem już spóźniona.
- Zadzwonisz jutro, albo ja będę mógł? – zapytał z nadzieją w
głosie. Hermiona pokiwała głową i pogrzebała trochę w torebce.
Wyciągnęła długopis i kartkę, na której zapisała mu swój numer.
Dała mu buziaka w policzek i wysiadła z samochodu. Nie odwracając się, podeszła
do domu i zadzwoniła. W czasie kiedy czekała aż jej przyjaciółka otworzy drzwi,
odwróciła się i napotkała szczęśliwe tęczówki Dracona. Uśmiechnęła się do niego
i weszła do domu, bo w tym samym momencie Lili otworzyła jej drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie – powiedziała Hermiona.
- Nic się nie stało – powiedziała Lili. – Widziałam, jak
rozmawiałaś z Draconem. Ale pośpieszmy się, bo już na nas czekają.
- Ale jak to czekają? – powiedziała Miona i wyszła razem z
przyjaciółką z jej domu.
- Umówiłam się z resztą zespołu – wyjaśniła Lili.
30 min późnej weszły do klubu, w którym umówiły się z paczką
przyjaciół. Prędko znalazły stolik zajęty przez nich. Ale był też ktoś nowy.
- Cześć – powiedziały dziewczyny, całując wszystkich po kolei w
policzki.
- Hej. Spóźniłyście się – powiedział David. Obie panie uśmiechnęły
się przepraszająco. – Poznajcie to jest Robert i Klaudia. Hermiona i Lili.
Przywitali się i usiedli. Zaczęła się rozmowa. Każdy chciał coś
innego powiedzieć, więc rozmawiali po dwie trzy osoby na inne tematy. W pewnym
momencie Lili zwróciła się do panny Granger i zapytała.
- Powiedz mi z kim to się Draco założył? Bo tego chyba mi nie
mówiłaś.
- Z Nottem – powiedziała cicho Hermiona. – Ale nie rozmawiajmy o
tym, bo nie chcę zepsuć sobie do końca humoru.
- Dobrze – powiedziała Lili i wróciła do wcześniejszej rozmowy z
Klaudią.
Pół godziny później ktoś podszedł do nich. Okazało się, że był to
Blaise i Draco. Obie panie zdziwiły się, ale oni zachowywali się tak, jakby w
ogóle ich nie zauważyli. Najpierw przywitali się z Robertem, później z Klaudią.
Robcio zaczął przedstawiać ich wszystkim po kolei. Na samym końcu doszedł do
Lili i Hermiony.
- To jest Lili i Hermiona – powiedział, uśmiechając się do nich.
Panna Granger zaczęła się śmiać i wstała. Podeszła do Diabła i
pocałowała go w policzek.
- Miałeś się odezwać – oskarżyła go.
- No wiem, ale tyle było do roboty, że nawet nie miałem jak –
wyjaśnił. Hermiona uśmiechnęła się i podeszła do Smoka, przywitać się.
- No i widzimy się po raz drugi dzisiejszego dnia – powiedziała i
lekko pocałowała go w policzek.
Zabini uważnie przyglądał się im i zdziwił się zachowaniem
Hermiony. Dziewczyna siadła na swoim miejscu i wznowiła przerwaną rozmowę z
Lili. Panowie zajęli wyznaczone im miejsca i zaczęli rozmawiać.
Z każdą mijającą godziną, oni byli coraz bardziej pijani i coraz
lepiej się bawili. Oczywiście też nie odpuszczali tańca.
Hermiona właśnie popatrzyła na zegarek i stwierdziła, że jest
strasznie późno i powinna wracać już do domu. Podzieliła się swoimi
spostrzeżeniami z innymi. Lili już wstawała, żeby też się zbierać, ale
przerwała jej Miona.
- Zostań. Ja obiecałam Susi jutro kino. Więc muszę być w jako
takim stanie – powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia. Po chwili poczuła czyjś
uścisk na ręce.
- Poczekaj – powiedziała Draco.
Hermiona popatrzyła na niego, jak wraca się do stolika i żegna z
pozostałymi. Jej spojrzenie skrzyżowało się z czekoladowymi tęczówkami Blaise.
Chłopka uśmiechnął się do niej przyjaźnie, czym ona też mu odpowiedziała.
Wiedziała, co chciał powiedzieć. Że bardzo się cieszy, że pogodziła się z
Draconem. Tyle razy o tym rozmawiali, że ona znała na pamięć jego argumenty w
obronie Malfoya.
Smok podszedł do niej i powiedział.
- Odprowadzę cię – pokiwała twierdząco głową i ruszyła w
stronę wyjścia ramie w ramie z Draconem.
Na zewnątrz było trochę zimno, ale Hermiona zapięła do końca
płaszczyk. Na niewiele się to zdało, lecz po chwili poczuła, jak jedna z rąk
Smoka przyciąga ją do siebie i obejmuje. Nie broniła się, bo było jej tak
dobrze. Szli wtuleni w siebie. O tej porze na ulicach nie było dużo osób, więc
mogli spokojnie iść.
Panna Granger zaczęła zastanawiać się, po co oni tak idą. Do jej
domu to do rana nie dojdą.
- Draco – powiedziała cicho, ale mężczyzna usłyszał ją.
- Yy – dał znak, że słucha. Po chwili popatrzył na nią.
- Gdzie my tak właściwie idziemy?
Smok wzruszył ramionami. Zatrzymał się i rozejrzał wkoło.
- Poczekaj chwile – powiedział i pocałował ją w usta.
Ona oddała pocałunek. Za pewne całowali by się tak dalej, gdyby
nie znaczące chrząknięcie kogoś z boku. Oderwali się od siebie i popatrzyli na
tą osobę. Okazało się, że był to policjant. Hermiona uśmiechnęła się
zakłopotana. Po chwili odezwał się Smok.
- Przepraszamy – powiedział i posłał policjantowi przyjazny
uśmiech. Ten tylko pokiwał głową i zaczął oddalać się, ale Malfoy zatrzymał go.
- Proszę pana – mundurowy odwrócił się do nich. – Nie wie może
pan, gdzie tu jest jakiś postój taksówek?
- Jak pójdą państwo do końca tej ulicy i skręcą w lewo, to znajdą
państwo. Powinny tam jeszcze jakieś stać – powiedział i oddalił się.
Udali się we wskazane miejsce. Udało im się, bo została się
ostatnia. Wsiedli. Draco podał ogólny kierunek, a kierowca ruszył. Po jakiś 10
minutach zaczęli się całować.
Oboje byli spragnieni tej drugiej osoby. Draco odrywając się na
chwilę od słodkich ust Miony, powiedział kierowcy dokładny adres, po czym
powrócił do poprzedniego zajęcia.
Podjeżdżając pod dom, kierowca dał im dość jasno do zrozumienia,
że są już na miejscu. Malfoy zapłacił i wysiedli. Hermiona nie miała czasu
przyglądać się okolicy i ogólnie domu chłopaka. Draco otworzył drzwi i
wpuścił ją do środka. Wszedł zaraz za nią. Pomógł jej zdjąć płaszcz i powiesił
go na wieszaku. Zaraz koło niego powiesił swoją marynarkę i wrócił do całowania
dziewczyny.
Nie przerywając całowania, weszli na górę, gdzie znajdował się
pokój pana domu. Po drodze pozbywali się nawzajem swoich ubrań. Każda
najdrobniejsza pieszczota zadanie przez jednego, była oddawana przez drugiego.
Czekali na tą chwile długo. W końcu stali się jednością.
Hermiona obiecała
sobie, że będzie tak jakby nigdy się nie poznali, jednak nie mogła jakoś
dotrzymać słowa. Wbrew własnej woli myślała o nim. Draco też
próbował zapomnieć. Przez ten czas w jego życiu pojawiała się co chwilę jakaś inna
kobieta, ale żadna nie była dość dobra. W każdej dopatrywał się byłej Gryfonki.
Oboje cieszyli się, że ani jedno ani drugie nie znalazło sobie nikogo i nie
pozwolili sobie nawzajem odejść. Bo to było by dla nich obojga zniszczenie
marzeń, które gdzieś tam na dnie dusz cały czas tliły się…
O, to już? o.O Pogodzili się! Jak dla mnie, troszkę za szybko, ale jak znam Ciebie, to pewnie jeszcze nieźle wszystko skomplikujesz. :)
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na kolejną część.
Pozdrawiam
To opowiadanie ma tylko trzy części, dlatego to tak szybko idzie. To następne będzie już dłuższe :)
UsuńTylko trzy, naprawdę?! A to mnie zaskoczyłaś...
UsuńTo opowiadanie oczywiście ;) To już kiedyś tam było napisane. Takie oderwanie się od długich opowiadań.
Usuń